piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział. 3 - Chyba nie chcesz go...

Witajcie, witajcie, witajcie... To znowu ja... Jedyny w swoim rodzaju Kishin^^ Przepraszam was że publikuje notke tak późno ale wiecie. Ostatnio ja i wena przeżywamy kryzys i jesteśmy w separacji :/ Oczywiście to nie z mojego powodu, bo zażyczyła sobie komplet garnków a ja zapomniałem je kupić? I o to całe halo... Phi, jakby było o co... Ale nie przynudzając was dłużej moimi problemami z życia towarzyskiego zapraszam was na nową notkę^^
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Nawet się nie spostrzegli jak znaleźli się przy barze. Chłopak chciał wejść do środka, kiedy spostrzegł się że dziewczyna stoi.
- Nie idziesz? – Spytał się widząc zachowane swojej koleżanki z drużyny.
- Ja akurat miałam się jeszcze tutaj spotkać z przyjaciółką.
- Ok. Dzięki za wszystko.
- Nie ma za co. – Odpowiedziała mu i pomachała kiedy on zniknął za kotarą i znalazł się w pomieszczeniu.
Jakiś czas później zielonooka dostrzegła blond kosmyki włosów które właśnie zmierzały w jej stronę. Kiedy przyjrzała się bardziej dostrzegła, że to jest Ino. Pobiegła w jej stronę żeby nie rozmawiać przy wejściu gdyż może je usłyszeć Naruto. A jeśli to on mógłby spanikować i uciec, a jeśli to nie on pomyśleć, że są to jakieś wariatki. Co najmniej…
- Ino, Ino tutaj. - Zaczęła do niej machać. Druga dziewczyna odpowiedziała jej tym samym. Już chciała do niej podbiec kiedy zorientowała się że to ona biegnie w jej stronę. Stanęła na chwile i poczęła lekko się drapać po głowie próbując rozgryźć dziwne zachowanie przyjaciółki. Coś się tu nie zgadzało, w końcu miały się spotkać przy barze, a nie w kilkanaście metrów przed barem. I to jeszcze Sakura mimo iż była przed knajpką, zaczęła biec w jej stronę. Co tu jest grane?
- Hej, przecież miałyśmy pogadać wewnątrz , a nie na zewnątrz. O co tutaj chodzi?
- Chyba, go znalazłam. – Odpowiedziała cicho Sakura, przybliżając swoją głowę do głowy przyjaciółki aby nikt z otoczenia ich nie usłyszał.
- Kogo? – Spytała nie wiedząc, co różowo włosa ma na myśli.
- No jego.
- Jakiego „jego”? – Pytała, dalej nie będąc w temacie.
- Boże, ale ty jesteś tępa. No tego co mnie wczoraj uratował.
- Aaa, już wiem o kogo chodzi! – Krzyknęła blondyna rozradowana z powodu iż wie już o kim dziewczyna mówi. Lecz nagle zdała sobie sprawę, że o kogo innego mogło chodzić skoro właśnie  z tego powodu się tu zebrały. Lekko zażenowana swoim tokiem myślenia spojrzała na przyjaciółkę, która raczej nic sobie z tego nie robiła, nawet chyba tego nie zauważyła. Na jej szczęście.
- Ciszej, bo nas usłyszy. – Skarciła koleżankę zielonooka. - Jest wewnątrz.
- Skoro wiesz, że to on to czemu jeszcze z nim nie gadasz, tylko na mnie czekasz? - Niebieskooka była coraz bardziej zaskoczona zachowaniem swojej przyjaciółki. Przecież tak bardzo chciała mu podziękować, natomiast teraz odstawia takie cyrki.
- Chodzi o to, że nie jestem pewna czy to na pewno on.
- Aha. Wiec o to chodzi. Dobra chodź wejdziemy i pokażesz który to.
- Dobra.
Jak ustaliły, tak zrobiły. Weszły do wewnątrz knajpki. To co ujrzały przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Jakiś blondyn jadł miskę ramen, a obok niego stały już 2 puste i 3 pełne. Blondynce szczena opadła, a różowo włosej oczy prawię wyszły z orbit.
- Tylko nie mów, że to on. - Szepnęła Yamanaka dziewczynie obok do ucha. Ona jedynie była w stanie pokiwać głową potwierdzając najgorsze przypuszczenia niebieskookiej. To był on.
- Chodź, usiądźmy tam na stoliku w samym rogu. Tam porozmawiamy.
- W porządku.
Jakieś 10 minut później po podaniu zamówień. Sakura zamówiła sok pomarańczowy, Ino za to zamówiła wodę mineralną bo jak to mówi „muszę dbać o moją idealną linie”. Przez jakieś 15 minut siedziały w ciszy, która była jedynie zagłuszana przez dźwięk przełykanych napoi i gwar rozmów z otoczenia. W końcu blondynka postanowiła ją przerwać.
- No więc. Skąd przypuszczenie, że to może być on?
- No wiesz ma niebieskie oczy, blond włosy, no i… - Tutaj dziewczyna się zawahała. Nie była pewna czy jej to powiedzieć. W jej głowie biły się wszystkie za i przeciw. W końcu raczej mało prawdopodobne, że chłopak który pochłania kilka porcji ramen bez najmniejszego problemu będzie w stanie uniknąć ataku Uchihy, jeśli nawet niektórzy chunini którzy brali udział podczas niektórych zajęć i sparingów nie byli w stanie go powstrzytmac.
- No i… - Dopytywała Ino
- No nie wiem, a nie uznasz mnie za wariatkę.
- No nie wiem. Chyba już nią jesteś. - Zażartowała Yamanaka. Sakura zrobiła naburmuszoną minę i strzeliła przysłowiowego „focha”.
- No już się tak nie dąsaj, to był tylko malutki żarcik. No mów, co tam jeszcze.
- Ehhh. - Westchnęła. – Chodzi o to, że jak co zawszę próbowałam zaprosić Sasuke by coś zjeść. On natomiast powiedział do mnie „spadaj” no i chyba Naruto, czyli temu blondynowi, bo tak ma na imię to się nie spodobało i spojrzał na niego. Nie wiem jak to nazwać. To wyglądało tak jakby chciał go ostrzec żeby się tak do mnie nie wyrażał. Zagroził mu, że jak mu się nie podoba to żeby spadał bo mu jak on to powiedział, „poharatam ci facjatę”. I rzucił się na niego z nożem.
- Kto, Naruto? Czy on jest jakiś niedorozwój, współczuje ci Sakura. Masz w drużynie samobója. Przecież każdy wie, że wszyscy z klanu Uchiha są niebezpieczni, nawet 12 latkowie.
- Właśnie że nie on się rzucił z nożem, tylko Sasuke. I on naprawdę chciał go zabić. Wykonał nawet swoją słynny ruch mający na celu zmylenie przeciwnika. Wiesz, ten atak którym w akademii, w trakcie treningów walki kunaiem często starszych od siebie pokonywał. Cios jak zawszę był wymierzony w prosto w serce. - Gdy to mówiła to blondyna omal nie zakrztusiła się wodą. A oczy wyszły jej na wierzch z niedowierzania. Jeśli to co mówi Sakura jest prawdą, to ten chłopak powinien już dawno wąchać kwiatki od spodu. A on tu siedzi i w najlepsze opycha się zupą. Dziewczyna już niewytrzymała tego napięcia i wypaliła prosto z mostu.
- To co on tu robi!? Przecież powinniśmy już dawno być na jego pogrzebie! - Wstała i krzyknęła. Kiedy się zorientowała, że teraz wszyscy się na nią wpatrują, zarumieniła się lekko ze wstydu i usiadła na swoim miejscu. Zapytała ponownie, lecz już ciszej. - To co on tu jeszcze robi?
- Normalnie najzwyczajniej w świece uniknął jego ciosu jakby nigdy nic. Wystarczył że się obrócił, nie wykorzystał nawet rąk. – Z każdym słowem w oczach Yamanaki można było dostrzec coraz większe zdziwienie, nie zdziwienie to za mało. To był szok, istny szok. Jeśli nawet chunini nie byli w stanie odeprzeć tego ataku, to dlaczego on był w stanie. Przecież to genin,
- Ty, skoro to co mówisz jest prawdą to faktycznie bardzo, ale to bardzo, prawdopodobne, że to on.
- Lecz to nie wszystko. - Szybko dodała Haruno. - Nie uwierzysz ale nawet nasz sensei nie był w stanie wyczuć jego chakry. Był na drzewie tuż obok nas, a nikt go nie wyczuł.
- Sugoii – Powiedziała coraz bardziej zauroczona nowym przybyszem Ino. – Jak myślisz jest wolny.
- Ino… A ty tylko o jednym, no weź spoważniej. – Zmrużyła Sakura oczy i skarciła ją za jej niepoważne zachowanie. - Ty lepiej mi pomóż coś zrobić, żeby się upewnić.
- No wiesz, według mnie powinnaś się go spytać.
- No gratulację za pomysł. - Powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem. - Podejdę do niego i powiem „Hej to ty mnie uratowałeś przed gwałtem?”.
- To wiesz pozostaje nam tylko jedno. - Rzekła do niej z widocznym błyskiem w oku.
- Chyba nie chcesz go… - Zawahała się
- Tak! – Odpowiedziała tryumfalnie.
Tymczasem przy barze. Dwóch mężczyzn, a raczej staruszek w wieku ok 45 – 47 lat oraz młodzieniec w wieku 12 lat rozmawiają sobie.
- To jak Naruto, jeszcze dokładkę? Chyba mogę ci mówić po imieniu.
- Pewnie, że może pan, a poza tym dziękuje bo już muszę się zbierać. Może być pan pewny, że będę tu wpadał częściej. Do widzenia Staruszku.
- Cześć. - Pożegnał się z chłopakiem, właściciel baru. Mimo, że był u niego pierwszy raz szybko się z nim zaprzyjaźnił, podobnie jak jego córka Ayame. Po rozmowie i pożegnaniu poszedł na zaplecze posprzątać i umyć naczynia. Tymczasem chłopak poszedł do agencji handlu nieruchomościami. Postanowił, że jeszcze dziś chce nabyć swój własny dom. Mógłby jeszcze poczekać dzień czy dwa dni ale nie chciał z tym zwlekać. Wolał mieć już to za sobą. Bo po zakupie pewnie będzie jeszcze trzeba posprzątać, albo inne sprawy niezbędne do przegotowania lokum, żeby nadawało się do zamieszkania. Szedł główną ulicą, rozglądając się za biurem nieruchomości. Po jakimś czasie znalazł poszukiwaną firmę. Nazywała się „Kyuuden Yume”. Wszedł przez duże, dwustronne drzwi. W środku było ładnie i przytulnie. Ściany w kolorze khaki i ładnie komponująca się terakota wykonana z jasnego drewna. Na środku znajdowało się biurko oraz jakaś osoba pilnie wypełniająca powierzone mu zadanie.
- Witam, w czym mogę pomóc? – Osobą tą okazała się zgrabna brunetka. Kobieta była bardzo ładna, o przyjemnych dla oka rysach twarzy, ogniście rudych włosach i bursztynowych oczach.
- Witam, chciałbym kupić dom. – Odpowiedział prosto z mostu.
- W takim razie zapraszam, proszę usiąść. – Uśmiechnęła się ciepło do niego, po czym wyjęła kilka teczek z różnym ofertami. Chłopak podał jaką cenę jest w stanie wydać. Kobieta po usłyszeniu ilości pieniędzy którymi on dysponował, podała mu plik kartek z najciekawszymi ofertami. Kiedy wszystkie przejrzał nic mu się nie spodobało. Najczęstszym powodem odrzucania propozycji było umiejscowienie domu. Był tym mocno zawiedziony, jednak nagle w kupce kartek z ogłoszeniami wraz z informacjami na temat sprzedawanych posiadłości ujrzał coś co go bardzo zainteresowało. Było to ogłoszenie na temat działki ok. 3Ha. Przeczytał je dokładnie. Niebyło tam nic oprócz lokalizacji, ceny oraz jednego zdjęcia przedstawiającego dom z bala, na fundamentach kamiena. Gdyby nie stan samego domu pewnie każdy by się rzucił na ten kąsek. Jedyną rzeczą, jaką można było by wykorzystać ze starej budowli były najpewniej fundamenty z niewielkich głazów, które zapewne wytrzymały by niejedno. Uzumaki postanowił jeszcze dziś obejrzeć ta okolice.
- Jest pan pewien? – Upewniała się kobieta. - Od 6 lat nikt nie kupuję tej posiadłości. Nawet nikt nie chciał jej obejrzeć.
- Tak jestem pewien. Czy jest szansa aby teraz ją obejrzeć?
- Ależ oczywiście. Zaprowadzę pana.
Kobieta wstała i razem z niebieskookim wyszła na zewnątrz. Po zamknięciu drzwi ruszyli przed siebie. Szli już ponad 20 minut. W końcu po 40 minutach dotarli do celu podróży.  Budynek wraz z okolica znajdował się na obrzeżach wioski. Z tyłu był częściowo zalesiony. A ok 400 metrów za domem znajdowało się ok 40 metrowe wzniesienie, a raczej pionowa ściana. Poprosił agentkę aby poczekała a on rozejrzy się po okolicy. Kobieta nie miała wielkich złudzeń że ktoś to kupi, więc i w tym przypadku nie liczyła na to. Po ok. 30 minutach dostrzegła blond czuprynę wyłaniającą się z lasu. Chłopak podszedł z uśmiechem na ustach i powiedział tylko jedno słowo.
- Kupuję.
- To wspaniale. – Ucieszyła się sprzedawczyni z powodu że wreszcie sprzedała tą posiadłość. – Proszę tu są papiery. Wystarczy podpisać i to miejsce należy do pana.
- To super. Czy mogę w tej chwili uiścić całą, należytą kwotę.
- Ależ oczywiście. – Odpowiedziała. Chłopak sięgnął to plecaka i wyciągnął dwie sakiewki z pieniędzmi. Była to połowa jego całego budżetu. Ale jak to pomyślał „Było warto”. Kiedy kobieta już odeszła by dopełnić resztę formalności, on obok budynku rozłożył namiot. Stan w jakim znajdował się dom, pozostawiał wiele do życzenia. Prawdę mówiąc to była taka rudera, że wystarczy puknąć patykiem aby się rozpadła. Ale przed pójściem spać trochę się rozejrzał by dokładnie ocenić jego stan. Tak jak stwierdził jeszcze przed przybyciem tutaj, fundamenty są w bardzo dobrym, można by rzec idealnym  stanie, a dom zapewne nie był dobrze zakonserwowany więc pewnie z tego powodu spróchniał, dlatego postanowił że jutro po teście, zaraz weźmie się za rozbiórkę. Gdy już zjadł kolacje  oraz przebrał się w ciuchy do spania ułożył się w namiocie, ręce zaplótł i ułożył pod głową.
- Wreszcie mam miejsce do którego warto wracać. – Mruknął cicho, po czym zamknął oczy i odszedł do krainy sennych marzeń.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PS. Za wszelakiego rodzaju błędy serdecznie przepraszam.



8 komentarzy:

  1. Świetne:D No Sakura znalazła swojego wybawce:D Yatta!! Ciekawe co będzie dalej czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie co Ino wymyśliła... Sakura znalazła wybawce (tak jej się wydaje) ciekawe co z tym zrobi. Mam nadzieję że pojawi się paring NaruSaku. Pozdrawiam i życze dużo weny co tego i drugiego bloga oraz na pojawienie się szybko kolejnej notki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach Naruto kupuje nieruchomości :D Tylko trzeba się zabrać za remont :) Ciekawe czy to opiszesz. Ino będzie chciała podbijać do blondyna? Haha :D No to nieźle :D Super notka :3 Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    świetny rozdział, Sakura odnalazła swojego wybawcę, ciekawe na jaki pomysł wpadła Ino... Naruto kupuje dom, no niestety w ciężkim stanie, ale mam jakieś takie wrażenie, że to dom Minato Namikaze.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Notki będą się ukazywały raz na miesiąc, czy planujesz dodawać je częściej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, jeszcze sam nie mam pojęcia. Staram się dodawać notki w miarę najszybciej jak to możliwe. Ale najpewniej notki będą się ukazywać raz na miesiąc na obydwu blogach.

      Usuń
  6. No nareszcie notka , ale było warto , pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń