czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział.5 - "Atakują klony. Będą nas miliony"

Tytuł nowego rodziału jest bardzo... muzykalny^^. Otóż jest to kawałek tekstu "Atakują klony" autorstwa zespołu "Big Cyc" Serdecznie polecam, już sama nazwa zachęca :3 Notka tak jak w Sad Story ukazuje się duuużo wczęśniej niz powninna z zamiarem zmotywowania was do komentowania i częstego zaglądania na bloga. Nie jestem kimś, kto oczekuje tylko poztywnych słów. Mile widziane są równieżsłowa krytyki, tylko dzięki nim mogę sie poprawić. A teraz zapraszam do lektóry nowej notki. Zachęcam także do udziału w nowej ankiecie. Nie ma to związku z opoiwadaniem, ale szczerze przyznam że szczerze jestem ciekaw wasze opinii. Pozdro and Peace.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Oczom wszystkich ukazały się podobizny jinchuurikiego Kyuubiego no Kitsune. Jednooki przez jakiś czas przyglądał się im po czym wybuchnął gromkim śmiechem. Niebieskooki był bardzo zdziwiony zachowaniem swojego nauczyciela. Jak ktoś kto został jouninem może śmiać się podczas walki nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Sensei, wszytko w porządku? Jakoś nie dobrze dziś z tobą. Może słonko zaszkodziło? – Zapytał z troską w głosie. Lecz można tam też było wyczuć nutkę ironii.
- Hahaha. Wy-Wybacz, myślisz że pokonasz mnie za pomącą zwykłych klonów. Owszem, ich liczba jest imponująca, ale… Dzieciaki w akademii się tego uczą. – Stwierdził do niego kapitan drużyny 7, ścierając ręka łezkę, która się pojawiła w oku pod wpływem salwy śmiechu.
- Echhh. Kakashi-sensei jesteś chyba jouninem, a zapomniałeś o najważniejszej rzeczy. – Uśmiechnął się do niego lekko.
- Niby o jakiej. – Odpowiedział zaskoczony.
- Nigdy nie lekceważyć przeciwnika. – Uśmiech zszedł z jego twarzy, a zastąpiła nic nie wyrażająca mina. Szybko ruszył na swojego sensei. Szarowłosy cały czas miał na oku oryginał nie zwracając uwagi na resztę. I to był jego pierwszy, a zarazem ostatni błąd. Bunshin no Jutsu tworzy klony, które nie mają cienia ani nie myślą. Są tylko jakby projekcją, która nie jest w stane wyrządzić żadnej krzywdy. Ma na celu jedynie zmylenie przeciwnika. Gdy Hatake chciał odparować atak niebieskookiego nadchodzący z frontu, poczuł jak coś silnego uderza go w plecy. Poleciał do przodu na wprost oryginału który kopnął go w twarz posyłając w górę. Każdy kolejny cios był tak wymierzony aby przeciwnik unosił się coraz wyżej i wyżej. Podczas każdego uderzenia dało się słyszeć sylabę nazwiska wykonawcy wykrzykiwaną przez klona. U-ZU-MA-KI.
- Naruto Rendan – Krzyknął już prawdziwy Naruto robiąc w powietrzu obrót do przodu i uderzając piętą stopy w brzuch kaszalota. Siła była niesamowita. Szarowłosy z wielkim impetem zderzył się z „matką” ziemią. Uderzenie było na tyle potężne iż wzbiło w powietrze tumany kurzu, gdy ów kurz opadł oczom wszystkich ukazał się kawałek drewna. Uzumaki natychmiast dezaktywował technikę i począł rozglądać się na boki, bacznie obserwując otoczenie. Atak mógł nastąpić z każdej strony. Podczas pobytu w Kraju Żelaza, chłopak co nieco uczył się o taktyce walki ninja i wiedział też trochę jak temu zapobiegać. Ale nie zapominajmy że walczy ze znanym jouninem Konoha Gakure. Po jakimś czasie dostrzegł mały ruch w zaroślach, niewiele myśląc rzucił w tamtą strone kamyczek. Po chwili dało się usłyszeć cichy stukot, jakby uderzenie kamyczka o coś pustego. Z krzaków, nagle wyłonił się Hatake, z małym guzem na głowie, który był wystarczająco duży, aby można go było zauważyć i ruszył w stronę blondyna. Wymiana ciosów była zacięta, ale chłopak nie miał większych szans i po chwili leżał na ziemi. Gdy sensei do niego podszedł, niebieskooki zniknął w dymie, a za szarowłosym stał Uzumaki z dzwoneczkami w ręce.
- Brawo Naruto. – Pochwalił swego ucznia sensei. – Ale zastanawia mnie jedno, skąd znasz…
- BAKA!!! – Krzyknęła różowo włosa dziewczyna, przytłumiając tym samym słowa Kakashiego, zmierzająca wraz z Sasuke w stronę swojego nauczyciela i stojącego obok niego blondyna. Gdy dotarła na miejsce, bez wahania strzeliła go z pięści w głowę. Znowu… Nie będzie nic dziwnego w tym gdy chłopak na następny dzień obudzi się z silną migreną.
- Ała! Za co to? – Spytał z żalem.
- Czemu od razu nam nie pomogłeś. – Warknęła z pretensją.
- Trochę mi się przysnęło. – Wyszczerzył się głupkowato i podrapał w tył głowy. Na czole kunoichi wyskoczyła niebezpiecznie pulsująca żyłka. Zaczęła się do niego powoli zbliżać a na jej usta wyszedł uśmiech prawdziwego sadysty.
- Sakura-chan. – Zapytał delikatnie, wiedząc czego się może spodziewać po kunoichi. Miała, jakby to określić… Wybuchowy temperament, który nie raz dawał się we znaki uczniom akademii do której uczęszczała.
- NARUTO!!! TY IDIOTO!!! JA CI DAM „PRZYSNĘŁO MI SIĘ”!!! – Wydarła się nie szczędząc gardła. Było tak głośno, że zmarły by się obudził, a na pewno sąsiednie kraję ją usłyszały. Szybko pobiegła ponownie na niego z już przygotowaną pięścią. On zaczął uciekać. Ganiali się wokół drzewa jak pies z kotem. Nagle nie zauważając korzenia potknął się o niego wywijając przepięknego orła. Zielonooka widząc okazję zwolniła i z twarzą psychopatycznego mordercy widzącego swoją ofiarę zaczęła się do niego zbliżać. Już miała zadać cios, kiedy…
- Co to była za technika? – Spytał krótko czarnooki, nie świadom zadając pytanie o podobnym temacie co jego nauczyciel. – Bo zapewne nie Bunshin no Jutsu.
- Nie, to nie Bunshin no Jutsu. To Kage Bunshin no Jutsu… - Odpowiedział blondyn, na pytanie przyjaciela z drużyny
- A jaka jest różnica? – Spytała już dziewczyna trochę ochłonąwszy. Pierwszy raz słyszałam o technice Kage Bunshin no Jutsu. A trzeba przyznać, że w akademii była prymuską. Często była chwalona przez nauczycieli za swoja wiedze, i z tego również powodu, oraz wysokiego czoła, wyśmiewana przez rówieśników.
- W Kage Bunshin no Jutsu klony są prawdziwe. Myślą, wykonują ataki oraz techniki. Czyli krótko, i bardziej zwięźle to ujmując. Są bardziej upierdliwe dla przeciwnika. – Wyjaśnił za chłopaka Hatake, rozmasowując obolałe miejsce po spotkaniu z kamieniem. – Jednak jest też jeden haczyk… Jest to technika zakazana.
- Zakazana?! – Krzyknęła Haruno wraz z Uzumakim, po czym różowo włosa spojrzała na blondyna z oczami wielkimi jak spodki, a Sasuke dalej patrzył na Hatake, oczekując dalszych wyjaśnień. Naruto sam nie mógł wierzyć w to co mówi jego sensei. Jak to możliwe, że poznał zakazaną technikę. Że w ogóle jego opiekun znał technikę, która wśród shinobi uważana jest za zakazaną.
- Dlaczego jest zakazana? – Spytał Jinchuuriki Kyuubiego, chcąc dowiedzieć się dlaczego ów jutsu jest uważane za niebezpieczne, skoro jest jego używanie jest wzbronione.
- Chakra potrzebna na jej użycie jest niewyobrażalna. Nawet tak silny shinobi jak ja, mógłby jedynie stworzyć maksymalnie 5 klonów, aby nadal być zdolnym do walki. Ty utworzyłeś ich ponad 40, co jest… Niemożliwe. Lepiej zachowajmy umiejętności Uzumakiego w tajemnicy. Rozumiemy się?
- Hai! – Krzyknęła chórem cała trójka genninów na znak, iż zrozumiało polecenie swojego kapitana.   
- Wracając do testu. Teraz skoro tylko Naruto ma dzwoneczki, musze przywiązać was do bali. – Szaro włosy zaczął kierować się w ich stronę gdy zatrzymał go Uzumaki.
- Proszę zaczekać Kakashi-sensei. – Zwrócił się w strone jounina. Gdy ten przystanął rzucił w stronę zielono okiej i użytkownika sharingana po jednym dzwoneczku. – Oddaje im dzwoneczki.
Sakura otworzyła usta chcąc coś powiedzieć ale wyprzedził ją Kakashi.
- Ale wiesz, że wtedy to ciebie będę musiał przywiązać do słupa.
- Jesteś tego pewien? – Zapytał się Kopiujący ninja, chcąc się upewnić czy chłopak wie co mówi.
- Oczywiście. – Upewnił go chłopak. Po kilku minutach stał już przywiązany, a w tym czasie jego towarzysze spożywali posiłek.
- Ja muszę na chwilę iść. A i macie go nie karmić pod żadnym pozorem. – Rzucił na odchodne szaro włosy. Niebieskooki postanowił zamknąć oczy by nie myśleć o odczuwanym głodzie. Jednak nie zdawało to egzaminu, ponieważ po kilkunastu minutach żołądek sam zaczął mu burczeć domagając się jakiegokolwiek posiłku.
- Nakarm go. – Powiedział beznamiętnie Sasuke w stronę siedzącej obok kunoichi.
- Ale Sasuke, Kakashi-sensei zabronił. – Przypomniała mu o poleceniu wydanym przez ich senseia.
- Nie ma go w pobliżu. – Zapewnił ją czarnooki. – Poza tym jest silny… Nie wiemy co Kakashi-sensei jeszcze nam szykuje, a on z pewnością nam się przyda.
- Skoro tak mówisz. Ale Naruto, to pierwszy i ostatni raz rozumiesz?
Uzumaki nic nie odpowiedział tylko pokiwał głową. Po chwili w jego ustach znajdowała się pierwsza porcja ryżu wraz z warzywami i surową rybą. Po kilku kęsach w obłoku białego dymu pojawił się przed nimi Kakashi, jak zwykle ze swoją ulubioną książką w ręce, z która się nigdy nie rozstaje. Nawet podczas kapieli. Oni natychmiast, jak oparzeni oskoczyli od Hatake, no prawie wszyscy bo Uzumaki nadal stał przywiązany do słupa. Mężczyzna spoglądał na nich srogim wzrokiem.
- Zabroniłem wam karmić Naruto. Co macie na swoją obronę? - Spytał tonem wyjętym wręcz z ławy sędziego. Nadal nie spuszczał z nich swojego przeszywającego spojrzenia. W głowie całej trójki kłębiły się najczarniejsze, według nich, scenariusze.
-‘’Odeśle nas z powrotem do akademii.’’- Myślał Sasuke.
-‘’Zabije nas’’- Przeszło przez głowę Sakurze.
-‘’Zakopie żywcem, lecz najpierw każe nam zabić jego fryzjera’’ – Przeszło przez myśl Naruto, lecz gdy zdał sobie sprawę jakie to idiotyczne roześmiał się lekko w duchu. Można by pomyśleć że powiedział to by dodać sobie otuchy.
- No… Wiec słucham. – Ponaglał ich jounin.
- Sensei, jesteśmy drużyna. A drużyna powinna trzymać się razem. – Zaczęła Haruno.
- Sakura ma racje. – Przyznał Sasuke.
- Popieram. – Wtrącił Naruto.
- Ach tak… Drużyna… Powiem wam jedno… Zdaliście. – Powiedział radosnym głosem jounin. Oczy trójki przyjaciół rozszerzyły się do rozmiaru dużych monet. Widząc zdziwienie na twarzach swoich podopiecznych szybko dodał. - W świecie ninja, ci którzy nie przestrzegają zasad to śmiecie. Ale Ci, którzy nie dbają o swoich przyjaciół, są gorsi od śmieci. Skoro wszystko wyjaśnione, ja już się zbieram. Zważywszy na twoje umiejętności Naruto, poproszę Hokage o przydzielenie misji rangi C. Sayonara. – Pożegnał się z geninami, jounin i ruszył w tylko sobie znana strone.
- Ja także się zbieram. – Rzucił na odchodne Sasuke, znikając w zaroślach pola treningowego.
- Sakura, mam takie małe pytanko… – Zwrócił się w stronę odchodzącej zielonookiej Naruto.
- Jakie? – Zdziwiła się kunoichi.
- Odwiążesz mnie? – Spytał chłopak, robiąc głupkowatą minkę.
- Ach, wybacz. – Przeprosiła go Haruno i przecięła, krępujące go, więzy. Pożegnali się ze sobą i ruszyli w przeciwnych kierunkach. Sakura zmierzała w stronę przyjaciółki. Natomiast chłopak przed pracą zahaczyć o swój, jak to stwierdził „ulubiony” bar Ichiraku ramen gdzie zakupił 10 misek ramenu na wynos, po czym ruszył w stronę domu, a raczej czegoś co dopiero miało go przypominać. Gdy już dotarł na miejsce zjadł posiłek i zabrał się do pracy. Nie przejmując się słowami swojego sensei, stworzył 150 klonów i rozdzielił im prace. 100 Miało zająć się budową domu. Materiały były już na miejscu gdyż przed dojściem na sprawdzian zamówił je w najbliższym składzie budowlanym. Właśnie to było częścią jego powodu przez który się spóźnił. 25 klonów zajęło się budową placu treningowego który będzie znajdował się za domem, a reszta zielenią i krajobrazem. Tak jak przypuszczał było wiele do roboty, ale sądząc po tempie prac powinien się z tym uwinąć tej nocy. To znaczy z samym domem w którym już jutro będzie można zamieszkać. Zakup mebli pozostawi na końcu. Tymczasem pewna zielonooka kunoichi zmierzała właśnie w stronę domu swojej blondwłosej przyjaciółki. Gdy spacerwoała nie zwracała uwagi na piękną aurę unosząca się nad wioską. Pomarańczowy już nieboskłon przygotowywał się do snu. Słońce delikatnym promykami, niczym jedwab, okalało głowy 4 Hokage. W tym największego z nich Yondaime Hokage, Minato Namikaze zwanego także „Żółtym Błyskiem Konohy”. Oddał życie wraz z żoną i dzieckiem podczas ratowania Konohy. Uważany jest za największego bohatera wioski. Nikt do tej pory nie wykazał takiego poświęcenia dla jej dobra.  Wracając do różowo włosej. Właśnie doszła do domu znajomej. Był to niewielki, pomarańczowy budynek połączony z kwiaciarnią, którą prowadziła jej mama. Zapukała grzecznie do drzwi. Otworzył jej starszy blondyn z kucykiem, Inochi bo tak miał na imię ów blondyn był członkiem grupy wywiadowczej, a także ojcem jej przyjaciółki. Lekko się uśmiechnęła i zapytała.
- Dobry wieczór, czy zastałam Ino? – Spytała delikatnym głosem.
- Oczywiście, jest w swoim pokoju. Zapraszam. – Gestem ręki wpuścił dziewczynę do środka oraz zawołał córkę. Dziewczyna na dźwięk imienia gościa jak burza wparowała do salonu, bez słowa złapała kunoichi za rękę i bez zwracania na nią szczególnej uwagi „zawlekła” ją do swojego pokoju.
- No, opowiadaj! – Krzyknęła i usiadła razem z nią na łóżku.
- No, ale co? – Spytała udając przygłupa.
- Ty dobrze wiesz co. – Uśmiechnęła się zadziornie. – O swoim wybawicielu który ci się śni po nocach.
Dziewczyna na słowa Yamanaki zarumieniła się, chociaż nie, zarumieniła się to za słabe określenie. Zrobiła się czerwona jak dorodny burak.
- S-Skąd w-wi-wiesz, że, że niby m-mi się ś-śni po-po nocach. – Wyjąkała, a o ile to w ogóle możliwe zrobiła się jeszcze czerwieńsza. Starała się nie dać po sobie oznaki że słowa przyjaciółki są prawdą, ale nie wychodziło jej to, wręcz pogarszało jej i tak fatalną sytuacje,.
- Bo gdyby tak nie było byś się nie zarumieniła. To po pierwsze. A po drugie, słyszałam jak o nim gadałaś przez sen. – Wystawiła język i przymknęła jedno oko. – A po za tym to jak, to on?
- Tak, jestem teraz przekonana i pewna, że to on. – Odpowiedziała przekonująco, utwierdzona w swym przekonaniu. W końcu nie każdy jest w stanie wykiwać wykwalifikowanego jounina, a tym bardziej nie byle kto zna zakazane techniki.
- A skąd aż taka pewność. – Spytała, będąc zaskoczoną aż taką wiarą w swe słowa jej przyjaciółki.
- Otóż pokonał naszego senseia w niespełna 30 minut. A po za tym… - Dziewczyna zawahała się czy zdradzić jej tajemnice o jutsu, jakie zna jej przyjaciel. W końcu Kakashi-sensei wyraźnie kazał by nikomu o tym nie mówić. Jednak w pełni jej ufała. Po chwili niezdecydowania zaczęła opowiadać wydarzenia jakie działy się w trakcie spotkania na swego rodzaju egzaminie. W tej chwili kilkadziesiąt kilometrów z stąd, na obrzeżach wioski pewien blondyn przystanął by odpocząć na chwilę. Właśnie skończyli stawiać ściany, brali się za dach i poddasze na którym będą 2 pokoje i łazienka, na parterze będzie znajdować się tradycyjnie przedpokój, łazienka, kuchnia wraz z jadalnią, salon oraz mała kanciapa na broń i inne tego typu akcesoria. Gdy miał brać się za pracę napadł go nagły i bezlitosny atak kichania.
- Ja to mam szczęście. Pierwszy dzień prac, a już złapałem przeziębienie. Echh - Westchnął ciężko. - Ja to mam szczęście. – Powtórzył i nie przejmując się tym za bardzo, wrócił do pracy motywowany tym, że już jutro pójdzie spać, w ciepłym i przytulnym domku. Gdy on tak się „motywował”, w domu wrzała zażarta dyskusja na temat „Co teraz zrobić, aby nie wyjść na idiotkę”.
- Nie, nie zrobię tego. Ty chyba oszalałaś. Co mam zrobić, coś w stylu „Hej!!! To ty mnie uratowałeś przed gwałtem?”, nie myślisz racjonalnie Ino – Oburzyła się na pomysł zaproponowany przez jej przyjaciółkę. Polegał on na pójściu do niego i wyjaśnieniu wszystkiego prosto z mostu. – A po za tym nie wiemy gdzie mieszka.
- Może ty nie, ale ja… - Spojrzała na nią znacząco.
- Śledziłaś go. – Powiedziała z wyrzutem.
- O co ty mnie osądzasz?! – Udała oburzony ton Yamanaka. - Ojj, no może troszeczkę. Kupił jakąś zapuszczoną ruderę na obrzeżach wioski jakieś 2, może 3 kilometry stąd. Sądząc po tym co opowiedziałaś, wasz sensei pewnie teraz będzie wypełniał papierkową robotę, jak każdy sensei mający już przydzieloną drużynę. Wiec jutro o 10.00 idziemy do niego.
- Tak, jasne. – Odpowiedziała ironicznie. – Jak późno, ja już idę, bo rodzice będą się martwić. – Powiedziała pośpiesznie. Była to po części prawda, ale także pretekst by już pójść. Miała plan by jutro się nie zjawić o wymienionej porze.
- Nie tak prędko moja droga. Dziś nocujesz u mnie. – Zatrzymała ją gdy już chciała wyjść.
- Ale… - Chciała jakoś się wymigać, lecz…
- Już dzwoniłam do twoich rodziców zgodzili się. Poza tym wiem, że byś się jutro nie zjawiła. Zbyt dobrze cię znam. – Uśmiechnęła się tryumfalnie, na to w jak łatwy sposób rozgryzła przyjaciółkę. Sakura chcąc-nie chcąc, musiała na to przystać. Otrzymała piżamę do spania i poszła do łazienki. Wzięła prysznic, wykonała inne niezbędne czynności po czym poszła spać. Oczywiście jakby to było, gdyby nie poplotkowały o innych sprawach. Tak wiec zamiast zasnąć ok. 22.00. zasnęły grubo po północy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszelakiego rodzaju błędy i niedociągnięcia.

8 komentarzy:

  1. Świetna notka jak każda z resztą dla mnie wszystkie są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nio, i to ja rozumiem ^_^

    Wreszcie fajowo zakończyłeś notke...

    Dobranoc, idę trzeźwieć =_=

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu Sakura traktuje Naruciaka jak szmate:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Sakura znowu jest wredna dla Naru...ech..no trudno ale rozdział supcio.Czekam na następny.

    P.S. Kurama weny życzy...no i ja też ma się rozumieć ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwaliłeś mnie tym:
    ''- Sakura, mam takie małe pytanko…
    - Jakie?
    - Odwiążesz mnie?'' xD
    Ogólnie świetny rozdział^^ Do niczego nie można się przyczepić - wręcz przeciwnie, tylko chwalić ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj,
    no i Naruto zdobył dzwoneczki, tak, tak ważna zasada nigdy nie lekceważ przeciwnika.... cieszy mnie to, że zdali... Naruto już trochę podrasował ten dom... ciekawe jakie będą miały miny dziewczyny jak zobaczą „tą ruderę” ;] który już nie jest ruderą... Choć mnie zastawia, kto uczył Naruto posługiwania się chakrą, no i czy dowiemy się coś o jego przeszłości....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. HAhahahaa zgadzam się z ILoveNaruto xD Ten kawałek był niesamowity ryczałam ze śmiechu jak bóbr!! Czekam na next oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział:D Naruto przykozaczył z tym klonami hehe a potem poświęcił sie dla druzyny:D Czekam na next i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń