-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nad Konohą zawitał kolejny, przepiękny dzień. Ptaki
śpiewały urzekając ludzi swym nieziemskim głosem, dzieci ruszały do Akademii
aby pewnego dnia stanąć w obronie swoich ukochanych rodzin, domów i przyjaciół.
A dorośli wędrowali do pracy. W pewnym pokoju właśnie budziła się dziewczyna,
odrywając się od krainy snów i powracając do rzeczywistości. Otworzywszy oczy,
ukazała światu swe piękne, soczyście zielone oczy. Wstała i pierwszą rzeczą
jaką zrobiła było spoglądniecie znajdujący się nieopodal zegarek, który
wskazywał 8.30. W duchu pomyślała sobie…
-‘’Za półtorej godziny wszystko się wyjaśni. Mam nadzieje
tylko, że… - Niewiedziała właściwie co o tym wszystkim myśleć. Dziś właśnie
wszystko miało się wyjaśnić. To właśnie dziś spotka się z nim, i cała prawda
wyjdzie na jaw. Ale im bliżej było do tego spotkania, tym bardziej bała się że
jej obawy się urzeczywistnią, i okaże się że naprawdę miała rację i to nie
Naruto ją wtedy ocalił. Co on sobie o niej pomyśli? Że to jakaś wariatka. Albo gorzej…
Wiele scenariuszy przechodziło jej przez głowę. A w każdym spełniały się jej
obawy i najczarniejsze myśli. Rozmyślenia
dziewczyny przerwało skrzypienie otwieranych drzwi. W progu różowo włosa
zobaczyła swoją znajomą Ino. Przyjaciółka o niebieskich oczach i blond włosach
uśmiechała się do niej. Zielonooka zastanawiała się nad powodem aż tak dobrego
humoru swojej przyjaciółki. Postanowiła zapytać ją wprost.
- A skąd u ciebie aż tak dobry humorek. – Spytała się
spoglądając na nią podejrzliwe. Dobrze znała ten „typ” uśmiechu. Zawsze jak się
tak uśmiechała albo wychodziła na idiotkę, albo stawała się inna rzecz z której
Yamanaka mogła się później ponaśmiewać i jej wypominać.
- A nic, nic. Wstawaj masz tu ubrania i ruszaj do
łazienki, bo jeszcze musimy zajść po jego płaszcz. – Wręczyła jej ubrania i
popchnęła w stronę wymienionego pomieszczenia. Różowo włosa bez oporów szła we
wskazane miejsce. Gdy już miała wejść spojrzała na blondynkę która się
zadziornie uśmiechnęła.- No… chyba, że chcesz go zachować.
Na te słowa jej przyjaciółka oblała się szkarłatnym
rumieńcem i pośpiesznie bez słowa zniknęła za drzwiami łazienki. Blondynka
poszła przygotować śniadanie, gdyż jej rodzice już byli w pracy. Mama kwiaciarni, a tata w budynku grupy
wywiadowczej przesłuchując więźniów lub robiąc coś innego na rzecz wioski. Gdy
Haruno zeszła na dół zobaczyła masę kanapek na stolę i herbatę. Wzięła jedną do
ręki i zaczęła jeść. Po zjedzeniu zrobiła łyk herbaty i spytała wprost.
- Wiec co zrobimy dokładnie, to znaczy co mam powiedzieć.
– Spytała się niebieskookiej , która właśnie piła gorący napar.
- To proste: Ja idę do niego, bo mnie nie zna. Powiem mu
czy nie był go około trzy dni temu w parku, późno wieczorem, gdyż moja
przyjaciółka została napadnięta, a poszukuje świadków tego zdarzenia. I to
wszystko, proste i logiczne. Niema co zawieść. – Odpowiedziała dumnie wypinając
pierś do przodu.
- Tylko jest mały problem.
- Jaki? – Spytała zaskoczona jej słowami.
- Może cię nie zna z imienia, ale cię widział. –
Powiedziała słusznie Sakura. Co prawda było ciemno ale nie aż tak żeby nie
można było dostrzec np. koloru włosów.
- Oj czepiasz się. Mniejsza z tym. Już dziewiąta czas
ruszać. – Wskazała na zegarek. Wyszły. Pierwszy przystanek. Dom Haruno. Różowo
włosa weszła do środa, przywitała się krótko z rodzicami i ruszyła do swego
pokoju, córka Inoichiego czekała przed domem, nie chcąc marnować ani chwili.
Podeszła do swojego łóżka, przykucnęła i wyjęła czerwone pudełko. W środku
znajdował się czarny płaszcz. Gdy mu się dobrze przyjrzała, zamknęła pudełko i
włożyła do małego plecaczka , który zarzuciła na ramię. Wyszła, zamykając
drzwi. Ruszyły teraz w stronę domu Uzumakiego.
- A jak to nie on. Może po prostu wygrał bo miał
szczęście, a Kakashi-sensei pecha. – Zasugerowała Sakurą, która zaczęły
ponownie władać obawy i wątpliwości co do tego czy dobrze postępuje. Może
lepiej o tym zapomnieć i dać sobie spokój.
- Ta jasne. Naprawdę, taki dziwaczny zbieg okoliczności .
Ni z tond, ni z owąd pojawia się w twojej drużynie chłopak zaskakująca podobny
do twojego „wybawiciela”. Ok, w to może bym uwierzyła, ale to, że sam odebrał
waszemu nauczycielowi dzwoneczki w niecałe pół godziny, a przypominam, że ty z
Sasuke nie byłaś w stanie tego osiągnąć w ciągu kilku godzin, to już inna
sprawa. Zbyt dużo powiązań jak dla mnie. A poza tym nigdy na 100% nie będziemy
pewne. A ja mam plan jak wiesz. Nie ma się czego bać, to normalne, że czujesz
strach gdyż on należy do twojego teamu.
Ale strach nie może tobą kierować. – Dodawała otuchy swojej przyjaciółce.
Zielonooka przytuliła po przyjacielsku blondynkę. Była pod wrażeniem słów
swojej koleżanki. Kto by pomyślał, że za taką zwariowaną i lekko szaloną
kunoichi kryję się taka mądra osoba. Przeważnie uważała ją za roztrzepaną
nastolatkę która ma bzika na punkcie kruczo włosego potomka klanu Uchiha. Ale
nie tylko ona go miała… Sakura czuło do niego to samo, ale chyba cos bardziej
osobistego. Dla niej to było prawdziwe i szczere uczucie, które pragnęła by
było odwzajemnione. Być może jeszcze długa przed nią droga, ale postara się by
był kiedyś z nią.
- Dzięki naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. – Dziewczyna
wyraziła jej swoją wdzięczność.
- Nie ma za co, a poza tym mam swoje powody by ci pomóc.
- Tak, a jakie.
- Jednym z nich jest Sasuke. Dasz mu spokój, bo zajmiesz
się tym swoim „bohaterem”. A wtedy ja będę miała wolne pole manewru. –
Uśmiechnęła się chytrze, już knując iście szatański plan jak uwieść Sasuke.
- Zapomnij Ino Świnio. Sasuke jest mój. Jest ze mną w
drużynie, wiec mam o wiele większe szanse do ciebie. To że mnie uratował nie ma
nic do rzeczy. Jestem mu wdzięczna i tyle. A kocham Sasuke i nic tego nie
zmieni.
- Haha. Chciałabyś Wielkoczoła. Nikt się nie oprze mojej
urodzie, a poza tym…
Zaczęły się kłócić. Właściwie tak minęła im reszta drogi,
nie zważając na spojrzenia przechodniów kłóciły się ostro ze sobą. Nie obyło
się bez gestykulacji rąk i podniesionego głosu, a i czasem można było usłyszeć
różne wyzwiska, które rzucały pod swoim adresem. Nawet się nie spostrzegły jak
znalazły się na miejscu. Blondynka zaczęła się energicznie rozglądać nie mogąc
zrozumieć tego co tu się dzieje , a Sakura poczęła się zastanawiać nad
wczorajszą rozmową z koleżanką, na temat tego miejsca.
- Wiesz jakoś mi to na ruderę nie wygląda. – Stwierdziła
zielonooka, przypomniawszy sobie słowa opinie niebieskookiej.
- Yhy… - Ledwo wydusiła blondynka z kucykiem, kiwając
głową. Sama była pod wielkim zdziwieniem, a raczej szokiem. I to wielkim. Bo w
końcu, raczej domy nie wyrastają spod ziemi, a zbudowanie domu trwa o wiele
dłużej niż jedną noc, o i ile w ogóle możliwe jest zbudowanie domu w jedną noc.
Przed nimi stał dom z okrągłych bali o czerwonym dachu.
Był na fundamentach z niedużych głazów. Nie był on wielki, ale miał swój
niepowtarzalny urok. Za domem dostrzegły ciągnący się nieopodal las.
- Czekaj tu. – Zarządziła Yamanaka po czym ruszyła stronę
domostwa. Weszła po drewnianych schodach na werandę i zapukała do dębowych
drzwi. Po chwili one lekko zaskrzypiały, a w nich ukazał się członek drużyny
jej przyjaciółki. Włosy miał roztargane, oczy podkrążone a głowę lekko
spuszczoną. Co tu dużo mówić, wyglądał dokładnie jak zombie z horrorów. Popatrzyła na niego, wciągnęła powietrze do
płuc i…
- Hej co u ciebie słychać. – Wypaliła głupio nie wiedząc
co dokładnie powiedzieć. W jednej sekundzie wszystko wyparowało z jej głowy.
Nawet , jak to uważała, „świetny plan” nic nie wskórał , wszystko zaczęło się
sypać już na początku.
- Taa, „mam plan” – Zironizowała Sakura słowa koleżanki,
słysząc ich całą rozmowę zza krzaków.
- Znamy się? – Spytał się niebieskooki zamulony. W końcu
kto by nie był po nieprzespanej całej nocy. Właśnie kończył sprzątanie i miał
kłaść się spać gdyż o 15.00 mieli dostarczyć mu meble. A odwiedza go jakaś
dziewczyna w fioletowym stroju i jakby nigdy nic pyta się „Co u ciebie
słychać”. A widzi ją dopiero pierwszy raz na swoje oczy. „Co tu u licha jest
granie” Zastanawiał się chłopak. Postanowił czekać na dalszy rozwój wypadków, w
końcu po coś musiała tu przyjść.
- Ino Yamanaka, miło mi. – Wyciągnęła do niego rękę w
geście przywitania. Chłopak uścisną ją lekko po czym wyszedł przed dom.
Postanowił że porozmawiają na zewnątrz. Świeże powietrze dobrze mu zrobi, a
poza tym dom nie był jeszcze gotowy. Gestem ręki wskazał jej by poszła za nim.
Poszli za posiadłość. Tam dziewczynie dosłownie kopara opadła, a oczy omal z
oczodołów nie powypadały. Za domem był krajobraz dosłownie wyjęty z
najpiękniejszych baśni i legend. Wspaniały wodospad który wpadał do
jeziorka. Z wodospadu wyłaniała się
przepiękna, wielobarwna tęcza. Przy samym domu było pole treningowe otoczone
drzewami wiśni. Za jeziorem ciągnął się las liściasty. Wokoło latały
różnokolorowe ptaki, a z małej rzeki która wypływała z jeziorka właśnie piły
wodę sarny. Po prostu raj.
- Ale tu pięknie. – Wydusiła z siebie Ino której te
widoki zaparły dech w piersiach.
- Arigatou. – Odpowiedział krótko siadają w altance i
zapraszając ją do środka. – W taki razie, co cię do mnie sprowadza.
- Powiem krótko. – W jednej chwili dziewczyna wbiła w
niego hardy wzrok i spoważniała. – Czy około 3 dni temu nie uratowałeś pewnej
dziewczyny? Później dołączyła do niej blondynka. – Spytała się nie odwracając
od niego wzroku, wypatrywała jakiejś reakcji. Wszystko mogło mieć znaczenie.
Doczekała się. Na jej słowa Uzumaki naglę jakby się ocucił i spojrzał na nią
zaskoczonym i zdziwionym wzrokiem.
- T-Tak, ale s-skąd t-to wiesz? – Wyjąkał. Nie powiązał
jeszcze niektórych ważnych szczegółów. Po pierwsze: skąd ona wie. Po drugie:
wie i jest blondynką. A przecież blondynka dołączyła do nich, gdyż nie widział
koloru włosów tej drugiej.
- Możesz już przyjść!!! To on!!! – Po słowach dziewczyny
jeszcze bardziej się poczuł zdezorientowany.
Po kilku sekundach można było dostrzec różowe włosy wyłaniające się zza
rogu budynku. Naruto od razu się zorientował do kogo one należą, gdyż podobne
posiadała jego przyjaciółka z drużyny. Wstał z ręką skierowaną w jej stronę i
wyciągniętym palcem.
- Sakura! – Krzyknął, po czym bezwładnie usiadł i oparł
głowę o ręce. – Może mi to ktoś wyjaśnić. Bo już nic z tego nie kapuję. –
Poprosił je nosiciel Kyuubiego. W głowie miał istny mętlik. Próbował sobie
wszystko poukładać. Najpierw przyszyła do niego, nieznana mu, blondynka z
kucykiem. Później okazało się, że wie nie wiadomo skąd, że uratował jakąś
dziewczynę. Mózg pracował na najwyższych obrotach, ale im bardziej się nad tym
zastanawiał, tym bardziej czuł się zdezorientowany. Nie znalazł lepszego
wyjścia, jak tylko czekać na ich wyjaśnienia
- To proste, ja jestem tą blondynką która zaprowadziła
cię do jej domu. – Powiedziała Ino.
- A mnie wtedy uratowałeś za co jestem ci wdzięczna z
całego serca. Arigatou. – Rzekła Sakura, po czym lekko ukłoniła się i podeszła
do chłopaka na wyciągnięcie ręki. – Proszę to twoje.
- Co to jest? – Zadał jej pytanie chłopak, przyjmując od
niej mały czerwone pakuneczek.
- To twój płaszcz. Zostawiłeś go tamtej nocy. –
Odpowiedziała na nie. Naruto położył pudełeczko na stole. Dziewczyna usiadła
obok Ino. Blondynka teraz zabrała głos.
- Słuchaj organizuje imprezę. Będzie kilku moich i Sakury
znajomych z klasy. Może byś przyszedł, zapoznał trochę ludzi, co? –
Zaproponowała Yamanaka.
- Jasne… - Ziewnął – Ale kiedy?
- Dziś, wieczorem u mnie w domu. Sakura po ciebie
zajdzie. – Haruno już chciała coś powiedzieć gdy została uciszona lekkim ciosem
z łokcia w żebra. Chłopak tego nie zauważył, będąc bardziej zajętym, by nie
zasnąć, niż obserwowaniem gości- Dobra, teraz jak pozwolicie ja pójdę. –
Powiedział, po czym skierował się w stronę wejścia do domu. Dziewczyny poszły
za nim przy drzwiach niebieskooka zadała nurtujące ją pytanie.
- Jak dałeś rade tak szybko postawić dom? Jeszcze wczoraj
go tu nie było. – Gdy zorientowała się że właśnie chyba się wydało że go
śledziła zaczerwienienia się. Na jej szczęście chłopak był tak zmęczony że
ledwo co kontaktował, nie zastanawiał się nad głębszym sensem ostatniego
zdania.
- Zarwana noc i klony robią swoje. – Odpowiedział krótko
po czym zamknął drzwi i ruszył w stronę tymczasowego miejsca do spania. –
Witaj, tęskniłaś? – Powiedział do kołdry, po czym nawet bez przebierania się,
okrył się nią i zasnął jak niemowlę. Dziewczyny tymczasem poszły przygotowywać
wszystko na przyjęcie. Ino przygotowywała dom i przekąski. Zasugerowała
rodzicom taki mały wyjeździk jeszcze dziś gdyż dawno nie widzieli się z ciocią.
[ Yhy ^^ dop.aut.] Na jej szczęście udało jej się przekonać rodzicieli co do
pomysłu. Sakura tymczasem zapraszała znajomych i przygotowywała się na imprezę.
W końcu nie może się tam pokazać byle jak. Gdy wróciła do domu postanowiła
sobie wszystko przyszykować. Stwierdziła że ubierze czarne spodenki, do tego
różową spódnice i bluzeczkę na ramiączkach tego samego koloru. Gdy już wszystko
było przyszykowane, postanowiła trochę odpocząć. Natomiast nasz blondasek spał
jak nigdy.
Hahahaahhaha xD Cudowna notka:P A szczególnie ten fragment: Witaj, tęskniłaś? – Powiedział do kołdry, po czym nawet bez przebierania się, okrył się nią. Boskie to było! Też mam tak czasami, a wtedy jestem wyśmiana przez rodziców - do kogo ja mówię xD No ale nic moje życie jest pełne dziwactw o których wolę nie wspominać. Czekam na next:D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać - rozdział jak zwykle jest świetny ^^ Też rozwaliła mnie akcja z kołdrą xD Swoją drogą chciałabym zobaczyć Naru w wersji zombie :P
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny,
ILoveNaruto
Notka mi się podoba... cieszę się że Sakura, dowiedziała się że to Naruto ją uratował, chodź myślałem że Sakura jak dowie się że to Naruto ją uratował to poczuje coś więcej do niego(nie mówię od razu by to była miłość) ale coś by już mogło się zacząć między nimi ale nie wszystko stracone, mam nadzieję że to zmieni się na imprezie i Naruto z Sakurą się do siebie zbliżą. Pozdrawiam i czekam na szybki next.
OdpowiedzUsuńNo i wszystko sie wyjaśniło:) Teraz szykuje się imprezka:D Może być ciekawie:)Nocia super czeka na next
OdpowiedzUsuńUkyo
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest rewelacyjny.... no naprawdę dziewczyny musiały być bardzo zaskoczone, ze w ciągu jednego dnia „rudera” zamieniła się w piękną posiadłość... Sakura otrzymała potwierdzenie, że to właśnie Naruto jest jej wybawicielem... i ten tekst do kołdry rewelacja... ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Norka bardzo dobra, błędów nie dostrzegłem.
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że ta historia jest interesującą.
Z niecierpliwością czekam na next:(
Ciekaw jestem jak to się wszystko dalej potoczy. Jeżeli np. Naruto zostanie wyznaczony na jakąś misję ( co wydaje się być mało prawdopodobne, ze względu że nie jet 'pełnoprawnym' mieszkańcem Kohony) albo gdy ktoś go zaatakuje w pobliżu innych mieszkańców. Czy da się pokonać, czy pokaże swoją prawdziwą siłę, ryzykując demaskację. No i co z jego wychowaniem? Cholera, ciekawy ten blog :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, ja zacząłem tworzyć swój fanfic. Mogę obiecać, że będzie on inny niż wszystkie (no może prawie, w otchłani sieci jest jeden taki fanfic, który będzie nieco przypominał mój) ale obiecuję wam, stworzy on nowe standardy ;)