----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy podeszli do pobliskich krzaków i je odsłonili ujrzeli młodą sarenkę, leżącą przy drzewie znajdującym się na środku przepięknej polany. Fauna i flora były przepiękne. Wielobarwne kwiaty, których nazw żadne z nich nie znało oraz przepiękne ubarwione ptaki latające wokoło miejsca.
-Kawaii. – Pisnęła Sakura na widok małej i uroczej łani
znajdującej się nieopodal nich. Na dźwięk słów wypowiadanych przez dziewczynę,
zwierzę zerwało się na równe nogi i poczęło poruszać się w chaotyczny sposób
jakby chcąc się z czegoś uwolnić. Naruto widząc iż sarna jest uwięziona i nie
może się wyswobodzić, przyjrzał się dokładniej zwierzęciu chcąc dostrzec powód.
Po kilku minutach dokładnego wpatrywania się, dojrzał gruby, stalowy łańcuch
przytwierdzony do drzewa oraz pułapkę na
dużą zwierzynę.
- Kłusownicy. – Szepnął, wręcz niesłyszalnie, jednak
wystarczająco głośno by usłyszała, nie wyraźnie ale jednak, Haruno.
- Co? – Spytała, chcąc się dowiedzieć co mówił jej
towarzysz.
- Kłusownicy. – Powiedział trochę głośniej, na tyle aby
go usłyszała. – To oni zastawili pułapkę, dlatego sarna nie może uciec.
- Co w takim razie robimy? Zapewne są gdzieś w pobliżu. –
Podsunęła dość słuszną uwagę dziewczyna. Zapewne ludzie odpowiedzialni za
założenie wnyków nie pozostawili ich bez opieki i muszą być gdzieś w pobliżu.
- Wątpię. Gdyby byli usłyszeli by szczęk łańcuchów i
przyszli by tutaj. A skoro ich nie ma, znaczy że są wystarczająco daleko… - Nie
dane było mu dokończyć wypowiedzi, gdyż w słowo wcięła mu się zielonooka.
- Wystarczająco na co?
- Musimy ją uwolnić, chyba nie zostawimy jej tak. –
Powiedział, kierując się w stronę zwierzyny, która na widok człowieka zaczęła
się jeszcze bardziej szamotać dotkliwie raniąc sobie skrępowaną kończynę.
Chłopak podchodził najwolniej jak potrafił, bardzo spokojnym i delikatnym
ruchem. Dziewczyna przyglądała się temu z fascynacją. Nie spodziewała się po
nim czegoś takiego. Najpierw ich pierwsze spotkanie, atak ze strony Sasuke na
Naruto, który został przez niego bezproblemowo odparty, a teraz jego działania
aby pomóc temu zwierzęciu. Przecież mógł przejść bez krzty współczucia a
zainteresowania. To on pierwszy usłyszał dźwięk wydobywający się z zarośli.
Więc dlaczego… Im bardziej go poznaje, tym bardziej ją zaskakuje. Owszem
zachowuje się czasem jak idiota, ale czy naprawdę nim jest. Jakie sekrety
skrywa. Jego osoba coraz bardziej intrygowała różowo włosą kunoichi.
Zaskakujące jest jeszcze to iż pomimo wychował się wśród samurajów, którzy z
reguły nie używają Jutsu, a on potrafi. Dziewczyna nadal głowiła się nad
pytaniami i zagadkami których nie potrafiła rozwikłać, tymczasem Naruto był już
tylko na wyciągnięcie ręki od jagnięcia. Zwierzę nadal z przerażeniem w oczach
spoglądało na jego poczynania. Na jego gładkie, płynne i zwinne, a zarazem
delikatne ruchu. Wszystkie poczynania blondyna były dokładnie przemyślane.
Niebieskooki zaczął wyciągać rękę w stronę sarny, gdy dłoń znajdowała się już w
odległości 30cm od głowy, wstrzymał ruch. Teraz musiał czekać, na inicjatywę ze
zwierzęcia. Czekał minutę, potem dwie i trzy, jednak wydawało mu się jakby
trwało to w nieskończoność. Jednak po chwili dostrzegł delikatne drgnięcie
głowy stworzenia, które najwyraźniej chyba zdobyło się na odwagę by zaufać
człowiekowi, gdyż zbliżało czubek pyszczka coraz bardziej i bardziej, aż w
końcu Uzumaki delikatnym ruchem
pogłaskał istotę po czubku głowy.
- Możesz podejść. – Zwrócił się w strone Sakury, która
będąc nadal myślami była gdzie indziej, nie usłyszała nawoływań przyjaciela.
Nie widząc żadnej reakcji z jej strony, krzyknął trochę głośniej, jednak nieznacznie
nie chcąc spłoszyć parzystokopytnego. – Sakura!
- Co?! – Spytała z oburzeniem.
- Chodź tu, potrzebna mi jesteś. - Odpowiedział jej spokojnym tonem, nie patrząc
na sposób w jaki się do niego zwróciła. Zielonooka zgodnie z prośbą podeszła i
przykucnęła obok. Sarna bacznym krokiem obserwowała jej każdy ruch, podobnie
jak z Naruto wcześniej.
- Co mam robić?
- Złap ją za nogę, tylko pewnie by nie mogła nią ruszyć.
Ja roztworze szczęki. – Jak ustalił blondyn, tak też zrobili. Kunoichi silnie
chwyciła za kończynę, w okolicy sideł, a Uzumaki naciskając z całej mocy, jaką
posiadał rozwierał pułapkę. Nie było to łatwe, ponieważ przedmiot stawiał
zaciekły opór nie chcąc wypuścić swojej zdobyczy tak łatwo. Jednak, koniec
końców siła woli Naruto, by uwolnić jagnię wygrała. Szczęki łapki uległy,
wyswobadzając stworzenie, niestety noga była dotkliwie poraniona, a z głębokich
wcięć w skórę sączyła się szkarłatna ciecz.
- Trzeba to opatrzyć, inaczej na pewno wda się zakażenie.
– Oznajmiła Sakura, sięgając ręką to małej, szarej torebki zamocowanej na
pasie, przy plecach. Wyciągnęła z niej czystą wodę, by przemyć ranę oraz gazik
jałowy i bandaż. Przemyła cieczą ranę, jak najdelikatniej nie chcąc przyprawić
zwierzę o dodatkowe cierpienia. Gdy miejsce z którego sączyła się krew zostało
przemyte, kunoichi przyłożyła gazę którą owinęła bandażem. W ten sposób
zabezpieczyła nogę przed wdaniem się zakażenia.
- Gotowe. – Oznajmiła wkładając pojemnik z wodą do małej
kieszoneczki. Nim jeszcze wstała, pogłaskała sarnę po pyszczku. – Zbierajmy
się, i tak już za długo nabawiliśmy czasu.
- Masz racje, wracajmy. – Przytaknął zielonookiej,
pomagając jagnięciu stanąć na nogi i samemu wstając, po czym podszedł do
koleżanki, która już się trochę oddaliła. Gdy już stali razem, przyglądali się
odchodzącemu stworzeniu, które po chwili zniknęło za gęstwinami lasów.
- Czas wracać, lecz nim jeszcze odejdziemy… - Naruto
uśmiechnął się zawadiacko. Haruno zmarszczyła lekko brwi, nie wiedząc czego
może się spodziewać po koledze. Blondyn, powolnym krokiem zaczął się zbliżać w
strone pułapki. Po chwili, gdy był już przy niej, wyciągnął kunai, którym
zaczał wyciągać gwóźdź, za pomocą którego były przymocowane wnyki. Kawałek
żelastwa stawiał zacięty opór, podobnie jak wcześniej przedmiot który chciał
pozbawił sarnę wolności. Jednakże niezłomna wola Uzumakiego ponownie wzięła
górę i już po chwili łańcuch wisiał swobodnie. Niebieskookiemu shinobi to
jednak nie wystarczyło. Ostrym czubkiem broni, na pułapce, „narysował” śmieszną
buźkę z wystawionym językiem oraz gestem który u nas jest znany pod nazwą „ a
mi tu czołg jedzie”. Nim jeszcze odszedł upewnił się, że sidła nie będą zdatne
do ponownego użytku niszcząc wszystkie mechanizmy jakie był w stanie.
Upewniwszy się, że wszystko co miał zamiar, zostało uczynione ruszył w stronę
miejsca gdzie pozostawili drzewo. Gdy tam dotarł zastał gotową Haruno z opałem
w rękach.
- Możemy już iść, chce mi się spać. – Zaczęła się
niecierpliwić dziewczyna. Wychowanek Fukushimy uśmiechnął się lekko pod nosem,
biorąc swój, o wiele większy nić Sakury, ładunek drewna i nic nie mówiąc ruszył
w stronę obozowiska. Gdy zielonooka zorientowała się, że jej przyjaciel jest
już trochę oddalony, dogoniła go. Po 15 minutach drogi dotarli na miejsce.
Wszystko było przygotowane, jedyne co było potrzebne to drewno na ognisko.
- Gdzie was tyle nie było?! Aż tak trudno znaleźć trochę
drewna w lesie?! – Natychmiast począł krzyczeć, najwyraźniej zdenerwowany,
Kakashi.
- Kakashi-sensei, bylibyśmy wcześniej, ale… - Zaczęła
wyjaśniać Haruno, jednak została powstrzymana przez niebieskookiego chłopaka.
- Po prostu trochę pogubiliśmy drogę. – Dokończył
Uzumaki, bardzo mijając się z prawdą. Jeśli chodzi o orientacje w terenie miał
do tego świetny zmysł. Bez problemu radził sobie podczas wędrówek już jako 6
letnie dziecko. Potrafił nawet w nocy, przy pomocy gwiazd, znaleźć drogę do
domu. Więc dlaczego nie wyjawił prawdy? To już wiedział tylko on.
- Ach tak? Skoro tak twierdzisz to za kare pozmywacie po
kolacji naczynia. Może to was nauczy jak nie gubić drogi. – Odparł srogo
Hatake, przeszywając swoim wzrokiem swych uczniów na wylot. Zielonooka lekko
jęknęła, lecz gdy natrafiła na piorunujący wzrok swego sensei natychmiast się
stanęła jak na baczność. Po 30 minutach spędzonych na przygotowaniu i skonsumowaniu
wszyscy położyli się spać. Prawie… Naruto wraz z Sakurą, jak kazał im syn
Białego Kła Konohy, musieli w ramach kary pozmywać naczynia.
- Whoa. – Ziewnęła przeciągle zielonooka, przecierając
wilgotną ręką oczy, które ze zmęczenia już się same zamykały. Była 12.00 w
nocy, a pobudkę mają o 10.00 rano. Wiec raczej nie wyśpi się zbytni, gdyż do
zmywania pozostała sterta brudnych naczyń. Ale cóż poradzić… Takie jest już
życie shinobi.
- Kładź się. – Zwrócił się niebieskooki do koleżanki
obok, nie odrywając wzroku od zajęcia, jakim było wycieranie już umytych
naczyń.
- Ale Kakashi-sensei kazał… - Zaczęła kunoichi, jednak
już kolejny raz tego dnia jej wypowiedź została przerwana przez tą samą osobę.
- Kakashi-sensei śpi, a ty też zaraz zaśniesz. – Oznajmił
swoje, niezaprzeczalne, argumenty blondyn.
- Może i tak, ale jak ja się położę spać ,to będziesz
miał dwa razy więcej pracy. - Powiedziała różowo włosa. Nie chciała zostawiać
go z tym wszystkim samego. Przez to, że on będzie musiał wykonać nie dość że
swoją cześć pracy to i jej, położy się bardzo późno.
- O mnie się nie martw. Jestem przyzwyczajony do późnego
kładzenia się spać. No… Zmykaj już. – Uśmiechnął się w stronę swojej
przyjaciółki z drużyny.
- Jesteś cudownym przyjacielem. – Haruno przytuliła po
przyjacielsku Uzumakiego, po czym przeciągając się ruszyła w stronę swojego
namiotu. – Dobranoc i Arigatou. – Rzuciła jeszcze na odchodne.
- Hai, hai. Dobranoc. – Odpowiedział jej.
-‘’Cóż za wspaniałomyślność’’- Naruto usłyszał w swojej
głowie dobrze mu znany basowy głos, przepełniony ironią i sarkazmem do krzty
możliwości. Tylko jedna istota w caluśkim wszechświecie potrafiła mówić takim
tonem. A był to nie kto inny, jak:
-‘’Nie rozumiem Kyuubi co masz na myśli.’’- Odpowiedział
w taki sposób, jakby nie mówił to najpotężniejszego z Bijuu, tylko zwykłego
znajomego. Chwile potem znalazł się w jednym z części swej duszy, którą
„zamieszkiwał” Dziewięcioogoniasty. Pomieszczenie było barwy złotawej, z
zielonkawym nalotem, a na ścianach wisiały pochodnie, które swym bladym
blaskiem, oświetlały to ciemne miejsce. W powietrzu można było wyraźnie wyczuć
zapach stęchlizny, z jednej strony miało postać ciągnącego się bezkreśnie tunelu,
prowadzącego w mroczną otchłań. Pod sufitem znajdowały się niezliczone
kilometry kabli i rur, z których bezustannie kapała woda, wypełniając „tunel”
po kostki. Z drugiej strony natomiast znajdowała się złota klatka, która
wyglądała na idealnie czystą. W żadnym stopniu nie pasowała do nastroju
panującego w tym miejscu.
- Naprawdę? – Usłyszał ironiczną odpowiedź. Po chwili zza
klatki dało się usłyszeć świst wydobywającego się z niej powietrza. Jedyną
rzeczą wyróżniającą się, którą w ogóle można było dostrzec, były oczy. Para
krwiście czerwonych oczy, z czarną jak mrok bezgwieździstej nocy, poziomą
kreską. Można było w nich dostrzec jedynie zło i nienawiść, które płynęły z
nich jak potoki lawy. Bezustannie, niosąc za sobą tylko śmierć i zniszczenie,
pozostawiając za sobą tylko zgliszcza.
- Nic, a nic. – Pokręcił głową w obie strony, chcąc dać
znać mu do zrozumienia, że kompletnie nie ma pojęcia o co może mu chodzić.
- A ONA TO CO! – Krzyknął donośnie. Płomień, na
pochodniach przybrał na sile, ukazując całą sylwetkę demona. Miał on postać
ogromnego, ogniście rudego lisa o dziewięciu ogonach, stąd też jego imię
Kyuubi-Dziewięcioogoniasty. Dziewięć ogonów, jak płomień na pochodniach,
falowały majestatycznie, jakby chcąc ukazać gniew i siłę ich właściciela.
- A co ma być? – Nadal udawał głupiego.
- Najpierw ratujesz jej skórę, teraz zmywasz za nią
naczynia! Kim ona do cholery jest?! Królewna Śnieżka, a ty jednym z siedmiu
krasnoludków?! – Krzyczał oburzony lis.
- Coś się znowu jej uczepił?! Chyba jest moją
przyjaciółką. Mam prawo jej pomóc. – Podniósł nieznacznie głos Naruto. Każdy
kto go zna, wie, że nigdy nie dawał się ponieść emocjom, gdyż właśnie z ich
powodu często popełniamy błędy. Ale czy można się ich wyzbyć? Kim byśmy wtedy
byli? Właśnie… Kim…
- Bo to co wyprawiasz jest żałosne. Haha. Przyjaciółką, a
to dobre… Zapomniałeś już? Mam ci przypomnieć, co się stało z twoimi
„przyjaciółmi” z Kraju Żelaza gdy dowiedzieli się, że jestem w tobie
zapieczętowany? Odwrócili się od ciebie!
Zaczęli cię traktować jak wszyscy! Jak zwykły pojemnik. Wszyscy postradali
głowy, ze strachu przed tobą. Och, wybacz mi moją zarozumiałość… Sam też jej
omal nie straciłeś, bo twój wówczas „najlepszy” przyjaciel chciał ci ją odrąbać
przerośniętym nożem do masła. – Wygłaszał z ogromną zaciekłością swój monolog.
Gdy zakończył, lekko dyszał.
- Kyuu, oddychaj głęboko bo się zapowietrzysz… Albo
pikawa ci nie wytrzyma i strzeli. – Zażartował Uzumaki, z zażartości z jaką
Bijuu wygłaszał swe „przemówienie”.
- Czego ty w końcu tego nie zrozumiesz. Nic się nie
zmieni… W oczach innych nadal będziesz demonem, zwykłym pozbawionym uczuć
potworem który niesie za sobą śmierć i zniszczenie. Nadal tego nie… - Kyuubi
chciał zakończyć swój monolog, jednak ktoś mu przeszkodził. Pierwszy raz się
zdarzyło by…
- Może ty straciłeś wiarę w ludzi, ale ja nigdy jej nie
stracę. – Rzekł krótko na odchodne, kierując się w stronę „wyjścia
- Jeszcze wspomnisz moje słowa!!! A ja będę wtedy
wolny!!! Wiedz, że wtedy zniszczę ten przeklęty świat!!! – Krzyczał
Dziewięcioogoniasty w stronę blondyna, który jednak nawet na niego nie zerkając
znikał w czeluściach „tunelu”.
-‘’Rozdarty jak zawsze… Mógłby przerzucić się na kawę
bezkofeinową.” – Skwitował w myślach poczynania swego Bijuu Naruto, powracając
do uprzednio przerwanej pracy, czyli zmywania naczyń. Po ich zmyciu w
znajdującej się nieopodal rzece i
dokładnym wysuszeniu spakował je do torby znajdującej się nieopodal i
wyznaczoną ścieżką ruszył w stronę obozowiska, które znajdowało się 500 metrów
od miejsca w którym się znajdował. Podczas przechadzki, obserwował gwiazdy i
księżyc. Sam nie wiedział czemu ale uwielbiał tą srebrną planetę i jej blask. O
wiele bardziej kochał mroki nocy, niż światło dnia. Czemu? Nigdy się nad tym
szczególnie nie zastanawiał. Po prostu tak było i już.
Gdy dotarł do obozowiska zastał tylko rozżarzone popioły,
będące pozostałością po niedawno palącym się tu obozowisku i 5 rozłożonych
namiotów. Ruszył do najbliższego, znajdującego się tuż obok drzewa, który był
zajmowany przez niego. Po przebraniu się w noce ubrania, czyli pozostaniu w
samych bokserkach ułożył się wygodnie na materacu.
- Tym razem będzie inaczej… Czuje to… - Wszeptał cicho
niebieskooki przed zanurzeniem się w kraine sennych marzeń, która skrywa nasze
najskrytsze pragnienia… Oraz najgorsze lęki…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelakiego rodzaju błędy i niedociągnięcia bardzo przepraszam;)
Myślałem że Naru jest w dobrych stosunkach z Kuramą ;)
OdpowiedzUsuńNotka zajebista jak zawsze :D idę czytać nową notkę "Naruto Sad Story" :P
Piękna notka :) A szczególnie koniec:) Kyuu jakiś nerwowy się zrobił xD Melisa na uspokojenie i będzie posłuszny jak piesek ^^ Oczekuję na next oczywiście :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:) Rozbiła mnie akcja z sarną hehe Myslałem że jak wyjdą za krzaków to biędzie jakiaś zadyma a tu taka niespodziewajka mnie zaskoczyła bo to Sarna uwueżiona we wnykach. Zaskoczyłeś mnie tym:) pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zaskoczyłeś mnie całkowicie tym co znaleźli za tymi krzakami.... myślałam, że to coś strasznego, a to tylko sarna uwięziona we wnykach.... podobało mi się, podobało mi się.... jeszcze ta rozmowa z Kuramą, myślałam, że są w dobrych stosunkach, a tu takie coś... ale wszystko może się jeszcze zmienić.....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Zaskoczyłeś mnie zarówno początkiem, jak i końcem. Kyuu faktycznie nie powinien się tak denerwować, bo jeszcze zawału serca dostanie xD Życzę dużo weny i czekam na kontynuację.
OdpowiedzUsuńPozdro.
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością http://rozne-historie-naruto.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń