środa, 29 stycznia 2014

Rozdział.11 - Tajemniczy bohater

Drodzy czytelnicy wiem że późno dodaje nową notke ale nie mam kompletnie weny :( Nie jestem w stanie nic napisać :( Naprawdę was przepraszam, mam nadzieje że wkrótce się to zmieni;( Pozdro and Peace^^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Duża polana… Wiatr powiewał delikatnie, z tylko chwilowymi silniejszymi zrywami unosząc trochę kurzu w powietrzu. Drzewa kołysały się powoli, jakby  ktoś je lulał do długiego i spokojnego snu. Słońce na niebieskim płótnie nieba, delikatnie przygrzewało, dzięki czemu pogoda była wręcz idealna na długi i romantyczny spacer po parku. Niestety nie każdemu było to dane…  Pewien chłopak, o oczach czystych jak morze właśnie czekał na cios swojego przeciwnika… A raczej przeciwniczki. Jego rywalem w walce była Tayumi. Piękna, wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach i pięknych, błyszczących brązowych oczach. Ubrana w obcisłą bluzę bez rękawów i niebieskie spodnie, przewiązane czerwonych, ozdobnym, sznurem wyglądała niezwykle prowokująca i uwodzicielsko. Zapewne była spełnieniem marzeń nie jednego mężczyzny. Jednak nie można było się dać zwieść pozorom… Ów kobieta była nunnekinem z Kraju Wody… O dziwo jej matka pochodziła z Kraju Błyskawic. Swego męża poznała podczas wyprawy kupieckiej, którą eskortowała. Podczas pobytu w Wiosce Mgły, poznała mężczyznę w którym się zakochała, z wzajemnością… Po kilku latach dorobili się synka i córeczki, mama by ich przystosować do życia w tym okrutnym świece uczyła ich walczyć… Niestety nastąpiła tragedia. Trzecia Wielka Wojna Shinobi…   To właśnie ona odebrała małej Tayumi to co najpiękniejsze. Szczęśliwą kochającą rodzine. Dziewczyna by mieć za co żyć i jeść musiała zacząć żebrać na ulicy, przyjmować misje od Kage wioski oraz w „pracować” w domach publicznych. Po jakimś czasie zawuażył ją jeden z miejscowych gangów, podczas obrony przed gwałcicielami… Tak się stała kimś, kim jest teraz… Bezwzględną kobietą, która nie cofnie się przed niczym aby wypełnić zadanie. Dzięki rodzicom jej natura chakry jest wyjątkowa, gdyż można by rzec dwojaka… Potrafi w pełni kontrolować naturę Raiton i Suion, co jest zabójczym związkiem. Podczas walki z takim przeciwnikiem należy zachować szczególną uwagę… Niestety Uzumaki musiał się jeszcze wiele nauczyć o sposobach walki shinobi.
- To wszystko na co się stać?! – Krzyknęła dziewczyna, po raz kolejny atakując Naruto. Młodzieniec bronił się jak tylko potrafił, jednak i tak był dotkliwie poraniony. Kakashi i Sasuke skończyli swe walki, jednak byli kompletnie wyczerpani z zasobów chakry i dotkliwie poranieni… Ostatni przeciwnik szaro włosego wykorzystał wszystkie zasoby chakry, dokonując ataku ostatecznego… Wysadzając siebie w powietrze, mając nadzieje że zabije to Tazune i Hatake… Na całe szczęście napastnik-samobójca nie miał na tyle chakry by tego dokonać… Aczkolwiek bardzo poranił jounina, w szczególności jego prawą rękę, którą Kakashi zamierzał zabić napastnika przed, jak to on określił „idiotycznym posunięciem, godnym pochwały”. Jednak to „idiotyczne posunięcie” wyeliminowało mężczyznę, jeśli chodzi o możliwość walki. A ponieważ Sakura zajmowała się leczeniem ran poszkodowanych, Naruto pozostał sam na placu boju z przeciwniczką. Natomiast reszta Drużyny7 przyglądała się bezradnie… Nawet Sasuke chciał mu o dziwo pomóc… Kruczowłosy czuł jakby między nimi rosła jakaś braterska wieź… wieź którą utracił… Mimo iż walczył z tym uczuciem, sprawiając pozory zimnego drania, przychodziło to mu z wielkim trudem. Czy coś co się utraci, można ponownie odzyskać?  Czy w ogóle uczucia można do końca utracić? Albo inaczej… Całkowicie się ich wyzbyć… Te i wiele innych pytań przelatywało z zawrotną prędkością przez głowę młodego Uchihy.
- To już koniec. – Krzyknęła Tayumi wytrącając blondynowi oręż z rąk. Teraz był zupełnie bezbronny. Dziewczyna widząc młodzieńca bez broni postanowiła się z nim zabawić. Uwielbiała przysparzać swym ofiarom jak najwięcej cierpień… Można by pomyśleć, że chciała w ten sposób zrekompensować  ból i gorycz, jaką ona przeżyła w dawnych latach. Po kilkunastu minutach nieustannych ataków na niebieskookiego, dziewczyna widząc ilość ran na ciele chłopaka postanowiła dać mu chwile czasu, aby się dość mocno wykrwawił… Czyli ogólnie rzec ujmując… Kobieta chciała by Uzumaki poczuł jak najwięcej bólu przed śmiercią. I tak też było… Początkujący shinobi cierpiał co niemiara… Cięcia od sztyletów, znajdujące się na jego ciele przeszywały każdy zakamarek ciała chłopaka. Każdy nawet najmniejszy ruch powodował nasilenie się krwawienia, które i tak było bardzo intensywne… W tym tępię Naruto, musi zakończyć walkę jak najszybciej… By w ogóle przeżyć, nie mówiąc już a całkowitym powrocie do zdrowia. Wiele ścięgien i mięśni zostało rozciętych lub poszarpanych na wskutek małych zadziorów znajdujących się na krawędzi ostrza przeciwniczki. Gdy wszyscy z milczeniem i w przypadku  Sakury przerażeniem zaczęli przyglądać się temu, jak dziewczyna zaczęła zbliżać się do chłopaka, Kakashi wyczuł jakby czyjąś obecność…  Jego niepewność była usprawiedliwiona, gdyż nigdzie nie wyczuwał innych pokładów chakry, prócz osób przebywających tutaj. W takim razie skąd to uczucie, jakby byli obserwowani. Rozmyślania szarowłosego przerwał odgłos rytmicznych uderzeń podeszw o podłoże… To właśnie kruczo włosa piękność zbliżała się w stronę Uzumakiego. W ręce prawej ręce trzymała krótki, spiczasty miecz, o tępych krawędziach, lecz ostro zakończonym czubku. Gdy znalazła się przed Naruto przyłożyła ostry czubek do szyi chłopaka… Teraz wystarczyło pchnąć, by zanurzyć stalowe ostrze w jego ciało, tym samych zakończając  jego męki…
- Jestem pod olbrzymim wrażeniem twych umiejętności… Jednakże… Czas umrz... – Gdy dziewczyna miała właśnie pozbawić życie jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, z miejsca, gdzie znajdowało się  jej serce, wysunęło się ostrze. Krew dziewczyny ochlapała twarz niebieskookiego, iż wyglądało ona jak czerwone morze z dwiema soczyście niebieskimi wysepkami, znajdującymi się równolegle do siebie. Z Perspektywy sakury wyglądało to tak, jakby ktoś zmaterializował się za dziewczyną. Tak szybko to nastąpiła. Haruno nie mogła dostrzec wyglądu człowieka, który ocalił życie chłopaka, gdyż całą jego postać zakrywał gruby płaszcz z głębokim kapturem…
- Kuso… – Szepnęła dziewczyna, nim jej ciało padło na ziemię, bez życia, tuż obok Uzumakiego. Chłopak nadal patrzył się na osobę, która ocaliła go przed pewną śmiercią.
- Ty… - Wydusił z siebie blondyn resztkami sił i ciągle spoglądając na tego człowieka. Jego oczy, w których można było dostrzec pogodzenie z losem, zastąpiły oczy czystego przerażenia.
- Hehe… Nikt nie odbierze mi tej przyjemności… - Szepnęła postać bardzo cicho, wręcz niesłyszalnie. Blondyn jednak usłyszał każdy wyraz każdy dźwięk powietrza wydobywającego się z ust, które w przestrzeni świata przeradzało się w litere, by następnie dorosnąć do bycia słowem… Następnie ów człowiek zniknął tak szybko i nie spodziewanie jak się pojawił. Sakura, opatrzywszy przyjaciół, natychmiast podbiegła do blondyna, który chwile później stracił przytomność. Leżał w ogromnej kałuży krwi… Ze łzami w oczach zaczęła go opatrywać… Sasuke i Kakashi resztkami sił wstali i stanęli za kunoichi, kładąc jej po ręce na ramieniu, by ją wesprzeć. Stan młodzieńca był poważny… Płytko oddychał i nierównomiernie. Były nikłe szanse że przeżyje… Wiele arterii zostało przeciętych.
- Pomóż jej… - Szepnął Kakashi do Sasuke, odrywając rękę i kierując się w stronę Tazuny. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Starzec patrzał na niego z przestrachem w oczach. Najwidoczniej spodziewał się o co może chodzić…
- Co to ma kurwa znaczyć?! Kim oni byli?! Czego chcieli?! – Zaczął krzyczeć Hatake w niebogłosy, szarpiąc mężczyzną za bluzę. Tazuna, mimo iż był przerażony, postanowił to wyjaśnić… Wiedział że ma taki obowiązek wobec nich… a zwłaszcza wobec chłopaka który może zaraz stracić życie…
- Byli to ludzie wynajęci przez Gatō… - Rzekł cicho mężczyzna w okularach. Jounin puścił go, spoglądając na niego wzrokiem, który wręcz kazał dalszych wyjaśnień, bez żadnych sprzeciwów. Tazuna rozumiejąc Jounina, zaczął mówić dalej… - Muszę wrócić do Kraju Fal, by zbudować most, tym samym pomagając mieszkańcom. Jest to biedna społeczność, a Gatō wzbogaca się na niej przeprawiając ludzi na brzeg… Tak naprawdę to powinna być misja rangi A… Wybaczcie… Wybaczcie mi- Wyraził słowa skruchy mężczyzna spuszczając głowe.
- Wracamy! Sasuke pakuj sprzęt! Sakura zaopiekuj się Naruto. – Zarządził mężczyzna, samemu pakując swój namiot i sprzęt.
- Hai! – Potwierdzili Haruno i Uchiha. Młodzieniec zaczął od rozkładania namiotów, natomiast Sakura nadal tamowała krwawienie… Jej oczy były podpuchnięte a po policzkach nadal spływały łzy. W głowie przeżywała na nowo wszystkie spędzone razem chwile… Pierwsze spotkanie drużyn…  Imprezę zapoznawczą… Odwiedziny w jego domu, dowiedzenia się czy to on ja uratował, co zresztą potwierdził, oraz w celu zaproszenia ją na ów impreze… Uratowanie sarenki… Próbo zdobycia dzwonków… Walenie go po głowie, na tę myśl dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. To był raczej rodzaj zabawy i wiedziała, że on nie ma jej tego tak naprawdę za złe… I chyba najważniejsze. To że jej zaufał i zdradził co nieco o swojej przeszłości, choć nie musiał. Teraz ten sam chłopak leży przed nią, umierając…
Gdy dziewczyna odwróciła się by sięgnąć po bandaż Naruto złapał ją za rękę. Z zaskoczenia Sakura aż podskoczyła. Chłopak patrzał na nią swymi błękitnymi oczami w których było widać iskierki wielkiej determinacji…
- Pomóż mi… - Szepnął Naruto w stronę zielonookiej, następnie próbując wstać. Jego ciało ponownie przeszła wala okropnego bólu i pieczenia. Bandaże w miejscach gdzie znajdują się żyły i tętnice zaczęły przeciekać krwią. Jednak niebieskooki był nieustępliwy. Sakura starała się go uspokoić, jednak on pozostawał niewzruszony na jej prośby, wręcz błagania.
-Sensei… - Powiedział na tyle głośno by każdy go usłyszał… Każdy zwrócił głowy w jego stronę, prócz Haruno która patrzała w strone Hatake błagalnym spojrzeniem, jakby chciała prosić go o pomoc by on coś poradził. Mimo iż nogi odmawiały posłuszeństwa, zaczął kroczyć w stronę kapitana. Kakashi czuł jak bije od niego wielka determinacja. Gdy stał już kilka kroków od niego niebieskooki zaczął ponownie mówić… - Musimy tam dotrzeć… Musimy im pomóc… Panu Tazunie… Mieszkańcom… Sensei! Pros… - Nagle Naruto padł, omdlony. Na szczęście Hatake złapał go w ostatniej chwili, oszczędzając mu dodatkowych cierpień. Następnie ułożył go delikatnie na ziemi…
- Sensei proszę… Nie możemy… - Zaczął ponownie Naruto prosić Kakashiego by dokończyli misje… Jednak ból w klatce piersiowej utrudniał, wręcz uniemożliwiał chłopakowi mówienie wyrazów, a co dopiero zdań… On jednak pozostawał nieustępliwy. Chciał pomóc tym ludziom, nie może pozwolić by Gatō wygrał… Oni potrzebowali tego mostu… Który dla mieszkańców Kraju Fal był zapewne był czymś więcej niż zwykłym obiektem. Był to droga ku lepszej przyszłości…
- Kakashi-sensei… Proszę… - Zaczął znowu błagać Hatake, Uzumaki.
- Leż spokojnie… - Powiedział cicho szaro-włosy do niebieskookiego. – Sasuke, nie  składaj namiotów… - Nakazał jounin, gdy Uchiha właśnie miał się zabierać za rozbieranie ów przedmiotów… Chłopak trochę zdenerwowany, postanowił sobie usiąść czekając na dalsze rozkazy, nic nie mówiąc… Nie do końca tak wyobrażał sobie przydzielenie do drużyny… Liczył na niezliczoną liczbę treningów, dzięki którym stanie się silniejszy, by dokonać zemsty… Zemsty na człowieku, który odebrał mu wszystko… Zemsty na bracie…
- Sakura, pomóż Naruto pójść do własnego namiotu, i zmień mu opatrunki…  Ja z panem Tazuną  pójdziemy po drewno i świeże zapasy wody… Biedzimy musieli przenocować tutaj dzień… Lecz Naruto. – Zwrócił się mężczyzna do chłopaka. – Ja nie będę narażał twojego zdrowia i życia. Jestem kapitanem Drużyny7 i ponoszę za was odpowiedzialność. Jeśli ci się nie poprawi… Wracamy. – Postanowił Hatake. Tak naprawdę to był jego plan od samego początku. Wiedział, że niemożliwym jest by ktokolwiek mógł wydobrzeć z takich ran, tak szybko. Jedynie Tsunade, jedna z legendarnych sanninów, która jest najlepszą z żyjących medic-ninja była by wstanie go wyleczyć. Jednak nikt nie wie gdzie ona aktualnie przebywa.
- Hai! – Krzyknęła dziewczyna, podchodząc do chłopaka… O dziwo sam wstał, chwiejnym krokiem, ale sam doszedł do swojego namiotu gdzie się wygodnie ułożył. Haruno ze zdziwieniem w oczach poszła za nim, trzymając  w rękach apteczkę. Gdy weszła za nim, usiadła obok niego i rozłożyła jej zawartość. Znajdował się tam oczywiście bandaż, gaza, kilka tabletek mających na celu zbicie gorączki, w wypadku jej wystąpienia, płyn do dezynfekcji ran, oraz igłe i nici do ich zszywania. Nie zwlekając chwili dłużej, zabrała się za zmienianie opatrunków młodzieńca. Gdzie było to konieczne zszywała rany, a gdzieniegdzie tylko dezynfekowała. Po wykonaniu wszystkich czynności, podała mu tabletki, aby w nocy nie gorączkował po czym sama wyszła. Wszyscy nawet się nie zorientowali, gdy nastał już wieczór, słońce zaczęło zachodzić, ustępując miejsca na nieboskłonie srebrnemu blasku księżyca, a w tle zaczęła grać kołysanka świerszczy. Wszyscy, przy jednym ognisku, prócz Uzumakiego zaczeli pałaszować swoje porcje kolacji. Był to ryż z kawałkiem mięsa z dzika, którego upolował Kakashi za pomocą swoich technik, oraz zielona herbata.
- Misternie to wymyśliłeś Kakashi-sensei… - Powiedział Sasuke, nie odrywając oczu od kubka, z gorącym naparem.
- Nie rozumiem… - Powiedziała Sakura, spoglądając zaintrygowanym wzrokiem na Uchihe.
- Kakashi-sensei wcale nie miał zamiaru kontynuować misji… Nie chciał denerwować Naruto, gdyż to by było nierozważne w jego i tak poważnym stanie. Zdenerwowanie mogłoby spowodować nasilenie krwotoku, co by spowodowało szybką śmierć, nimbyśmy doszli do Konohy, wykrwawiłby się… Mam racje? – Spytał kruczo włosy spoglądając na jounina, który był pod wrażeniem rozumowania chłopaka. Ale szybko oprzytomniał. W końcu to Uchiha… Ród, w którym na świat przyszło wielu geniuszy… Najwidoczniej Sasuke był kolejnym…
- Masz racje Sasuke… To był mój plan od samego początku. – Potwierdził Hatake. Następnie wstał i skierował się ku pobliskiemu drzewu, na którym pełnił wartę poprzedniej nocy. – To był ciężki dzień… Wyśpijcie się dobrze, będę na warcie całą noc…
- Ale… - Chciała zaprotestować zielonooka, jednak Hatake szybko jej przerwał.
- Nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów… Rozumiemy się? – Spytał poważnym tonem.
- Hai. – Szepnęła cicho spuszczając głowe i kierując się do swego namiotu. Po chwili wszyscy, prócz Hatake, zajmowali swoje miejsca w namiotach i układali się do snu. Tymczasem w namiocie blondyna działa się rzec nadzwyczajna. Ciało chłopaka było otoczone czerwono-pomarańczową powłoką z chakry, która wyglądała, jakby wrzała i bulgotała. Jednak wcale nie była gorąca tak jakby można pomyśleć. Wydzielała jedynie miłe i przyjemne ciepełko…
-‘’Czemu ja muszę się ciągle nim zjamować… ’’- Pomyślał wielki rudy lis zapieczętowany w chłopaku. Znajdował się on w złotej klatce, która zupełnie nie pasowała stanem do reszty miejsca. Był to wielki kanał, zalano do kostek wodą. U góry znajdowały się niezliczone kilometry rur i przewodów z których nieustannie kapała ciecz. W powietrzu można było wyczuć zapach stęchlizny. Ogółem mówiąc nie było to przyjemne miejsce. – Co za idiota… - Szepnął Kyuubi otwierając leniwie jedno ze swoich wielkich i przerażających ślepi. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkie błędy i niedociągnięcia ogromne Gomen.

3 komentarze:

  1. Witam,
    rozdział bardzo ciekawy.... walka wspaniała, och i w ostatnim momencie pojawił się „wybawiciel” Naruto, biorąc pod uwagę słowa tego wybawiciela, to wcale nie taki bohater, ratuje aby on miał ta przyjemność... ciekawi mnie bardzo ta osoba, mam przypuszczenia, ale.... nawet Sasuke wykazywał chęć pomocy Naruto... och jaki przebiegły Kakashi, ciekawe co zrobi jak rano nie będzie śladu po ranach ;]
    i niech moc będzie z Tobą ;]
    weny, weny, dużo weny....
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział:D czekam na kolejne:)
    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka dopiero dziś zaczęłam czytać ten blog ale że już skończyłam wszystkie notki chciałam się zapytać kiedy następne? Ogółem dostrzegłam kilka błędów Ale nic nie znaczących. Notka jak zwykle super xD

    OdpowiedzUsuń