Drodzy czytelnicy wiem że późno dodaje nową
notke ale nie mam kompletnie weny :( Nie jestem w stanie nic napisać :(
Naprawdę was przepraszam, mam nadzieje że wkrótce się to zmieni;( Pozdro
and Peace^^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Duża polana… Wiatr powiewał delikatnie, z tylko
chwilowymi silniejszymi zrywami unosząc trochę kurzu w powietrzu. Drzewa
kołysały się powoli, jakby ktoś je lulał
do długiego i spokojnego snu. Słońce na niebieskim płótnie nieba, delikatnie
przygrzewało, dzięki czemu pogoda była wręcz idealna na długi i romantyczny
spacer po parku. Niestety nie każdemu było to dane… Pewien chłopak, o oczach czystych jak morze
właśnie czekał na cios swojego przeciwnika… A raczej przeciwniczki. Jego
rywalem w walce była Tayumi. Piękna, wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach i
pięknych, błyszczących brązowych oczach. Ubrana w obcisłą bluzę bez rękawów i
niebieskie spodnie, przewiązane czerwonych, ozdobnym, sznurem wyglądała
niezwykle prowokująca i uwodzicielsko. Zapewne była spełnieniem marzeń nie
jednego mężczyzny. Jednak nie można było się dać zwieść pozorom… Ów kobieta była
nunnekinem z Kraju Wody… O dziwo jej matka pochodziła z Kraju Błyskawic. Swego
męża poznała podczas wyprawy kupieckiej, którą eskortowała. Podczas pobytu w
Wiosce Mgły, poznała mężczyznę w którym się zakochała, z wzajemnością… Po kilku
latach dorobili się synka i córeczki, mama by ich przystosować do życia w tym
okrutnym świece uczyła ich walczyć… Niestety nastąpiła tragedia. Trzecia Wielka
Wojna Shinobi… To właśnie ona odebrała małej Tayumi to co
najpiękniejsze. Szczęśliwą kochającą rodzine. Dziewczyna by mieć za co żyć i
jeść musiała zacząć żebrać na ulicy, przyjmować misje od Kage wioski oraz w
„pracować” w domach publicznych. Po jakimś czasie zawuażył ją jeden z
miejscowych gangów, podczas obrony przed gwałcicielami… Tak się stała kimś, kim
jest teraz… Bezwzględną kobietą, która nie cofnie się przed niczym aby wypełnić
zadanie. Dzięki rodzicom jej natura chakry jest wyjątkowa, gdyż można by rzec
dwojaka… Potrafi w pełni kontrolować naturę Raiton i Suion, co jest zabójczym
związkiem. Podczas walki z takim przeciwnikiem należy zachować szczególną
uwagę… Niestety Uzumaki musiał się jeszcze wiele nauczyć o sposobach walki
shinobi.
- To wszystko na co się stać?! – Krzyknęła dziewczyna, po
raz kolejny atakując Naruto. Młodzieniec bronił się jak tylko potrafił, jednak
i tak był dotkliwie poraniony. Kakashi i Sasuke skończyli swe walki, jednak
byli kompletnie wyczerpani z zasobów chakry i dotkliwie poranieni… Ostatni
przeciwnik szaro włosego wykorzystał wszystkie zasoby chakry, dokonując ataku
ostatecznego… Wysadzając siebie w powietrze, mając nadzieje że zabije to Tazune
i Hatake… Na całe szczęście napastnik-samobójca nie miał na tyle chakry by tego
dokonać… Aczkolwiek bardzo poranił jounina, w szczególności jego prawą rękę,
którą Kakashi zamierzał zabić napastnika przed, jak to on określił „idiotycznym
posunięciem, godnym pochwały”. Jednak to „idiotyczne posunięcie” wyeliminowało
mężczyznę, jeśli chodzi o możliwość walki. A ponieważ Sakura zajmowała się
leczeniem ran poszkodowanych, Naruto pozostał sam na placu boju z
przeciwniczką. Natomiast reszta Drużyny7 przyglądała się bezradnie… Nawet
Sasuke chciał mu o dziwo pomóc… Kruczowłosy czuł jakby między nimi rosła jakaś
braterska wieź… wieź którą utracił… Mimo iż walczył z tym uczuciem, sprawiając
pozory zimnego drania, przychodziło to mu z wielkim trudem. Czy coś co się
utraci, można ponownie odzyskać? Czy w
ogóle uczucia można do końca utracić? Albo inaczej… Całkowicie się ich wyzbyć…
Te i wiele innych pytań przelatywało z zawrotną prędkością przez głowę młodego
Uchihy.
- To już koniec. – Krzyknęła Tayumi wytrącając blondynowi
oręż z rąk. Teraz był zupełnie bezbronny. Dziewczyna widząc młodzieńca bez
broni postanowiła się z nim zabawić. Uwielbiała przysparzać swym ofiarom jak
najwięcej cierpień… Można by pomyśleć, że chciała w ten sposób
zrekompensować ból i gorycz, jaką ona
przeżyła w dawnych latach. Po kilkunastu minutach nieustannych ataków na
niebieskookiego, dziewczyna widząc ilość ran na ciele chłopaka postanowiła dać
mu chwile czasu, aby się dość mocno wykrwawił… Czyli ogólnie rzec ujmując…
Kobieta chciała by Uzumaki poczuł jak najwięcej bólu przed śmiercią. I tak też
było… Początkujący shinobi cierpiał co niemiara… Cięcia od sztyletów,
znajdujące się na jego ciele przeszywały każdy zakamarek ciała chłopaka. Każdy
nawet najmniejszy ruch powodował nasilenie się krwawienia, które i tak było
bardzo intensywne… W tym tępię Naruto, musi zakończyć walkę jak najszybciej… By
w ogóle przeżyć, nie mówiąc już a całkowitym powrocie do zdrowia. Wiele
ścięgien i mięśni zostało rozciętych lub poszarpanych na wskutek małych
zadziorów znajdujących się na krawędzi ostrza przeciwniczki. Gdy wszyscy z
milczeniem i w przypadku Sakury
przerażeniem zaczęli przyglądać się temu, jak dziewczyna zaczęła zbliżać się do
chłopaka, Kakashi wyczuł jakby czyjąś obecność…
Jego niepewność była usprawiedliwiona, gdyż nigdzie nie wyczuwał innych
pokładów chakry, prócz osób przebywających tutaj. W takim razie skąd to
uczucie, jakby byli obserwowani. Rozmyślania szarowłosego przerwał odgłos
rytmicznych uderzeń podeszw o podłoże… To właśnie kruczo włosa piękność
zbliżała się w stronę Uzumakiego. W ręce prawej ręce trzymała krótki, spiczasty
miecz, o tępych krawędziach, lecz ostro zakończonym czubku. Gdy znalazła się
przed Naruto przyłożyła ostry czubek do szyi chłopaka… Teraz wystarczyło
pchnąć, by zanurzyć stalowe ostrze w jego ciało, tym samych zakończając jego męki…
- Jestem pod olbrzymim wrażeniem twych umiejętności…
Jednakże… Czas umrz... – Gdy dziewczyna miała właśnie pozbawić życie
jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, z miejsca, gdzie znajdowało się jej serce, wysunęło się ostrze. Krew
dziewczyny ochlapała twarz niebieskookiego, iż wyglądało ona jak czerwone morze
z dwiema soczyście niebieskimi wysepkami, znajdującymi się równolegle do
siebie. Z Perspektywy sakury wyglądało to tak, jakby ktoś zmaterializował się
za dziewczyną. Tak szybko to nastąpiła. Haruno nie mogła dostrzec wyglądu
człowieka, który ocalił życie chłopaka, gdyż całą jego postać zakrywał gruby płaszcz
z głębokim kapturem…
- Kuso… – Szepnęła dziewczyna, nim jej ciało padło na
ziemię, bez życia, tuż obok Uzumakiego. Chłopak nadal patrzył się na osobę,
która ocaliła go przed pewną śmiercią.
- Ty… - Wydusił z siebie blondyn resztkami sił i ciągle
spoglądając na tego człowieka. Jego oczy, w których można było dostrzec
pogodzenie z losem, zastąpiły oczy czystego przerażenia.
- Hehe… Nikt nie odbierze mi tej przyjemności… - Szepnęła
postać bardzo cicho, wręcz niesłyszalnie. Blondyn jednak usłyszał każdy wyraz
każdy dźwięk powietrza wydobywającego się z ust, które w przestrzeni świata
przeradzało się w litere, by następnie dorosnąć do bycia słowem… Następnie ów
człowiek zniknął tak szybko i nie spodziewanie jak się pojawił. Sakura,
opatrzywszy przyjaciół, natychmiast podbiegła do blondyna, który chwile później
stracił przytomność. Leżał w ogromnej kałuży krwi… Ze łzami w oczach zaczęła go
opatrywać… Sasuke i Kakashi resztkami sił wstali i stanęli za kunoichi, kładąc
jej po ręce na ramieniu, by ją wesprzeć. Stan młodzieńca był poważny… Płytko
oddychał i nierównomiernie. Były nikłe szanse że przeżyje… Wiele arterii
zostało przeciętych.
- Pomóż jej… - Szepnął Kakashi do Sasuke, odrywając rękę
i kierując się w stronę Tazuny. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Starzec
patrzał na niego z przestrachem w oczach. Najwidoczniej spodziewał się o co
może chodzić…
- Co to ma kurwa znaczyć?! Kim oni byli?! Czego chcieli?!
– Zaczął krzyczeć Hatake w niebogłosy, szarpiąc mężczyzną za bluzę. Tazuna,
mimo iż był przerażony, postanowił to wyjaśnić… Wiedział że ma taki obowiązek
wobec nich… a zwłaszcza wobec chłopaka który może zaraz stracić życie…
- Byli to ludzie wynajęci przez Gatō… - Rzekł cicho mężczyzna
w okularach. Jounin puścił go, spoglądając na niego wzrokiem, który wręcz kazał
dalszych wyjaśnień, bez żadnych sprzeciwów. Tazuna rozumiejąc Jounina, zaczął
mówić dalej… - Muszę wrócić do Kraju Fal, by zbudować most, tym samym pomagając
mieszkańcom. Jest to biedna społeczność, a Gatō wzbogaca się na niej
przeprawiając ludzi na brzeg… Tak naprawdę to powinna być misja rangi A…
Wybaczcie… Wybaczcie mi- Wyraził słowa skruchy mężczyzna spuszczając głowe.
- Wracamy! Sasuke pakuj sprzęt! Sakura zaopiekuj się
Naruto. – Zarządził mężczyzna, samemu pakując swój namiot i sprzęt.
- Hai! – Potwierdzili Haruno i Uchiha. Młodzieniec zaczął
od rozkładania namiotów, natomiast Sakura nadal tamowała krwawienie… Jej oczy były
podpuchnięte a po policzkach nadal spływały łzy. W głowie przeżywała na nowo
wszystkie spędzone razem chwile… Pierwsze spotkanie drużyn… Imprezę zapoznawczą… Odwiedziny w jego domu,
dowiedzenia się czy to on ja uratował, co zresztą potwierdził, oraz w celu
zaproszenia ją na ów impreze… Uratowanie sarenki… Próbo zdobycia dzwonków…
Walenie go po głowie, na tę myśl dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. To był
raczej rodzaj zabawy i wiedziała, że on nie ma jej tego tak naprawdę za złe… I
chyba najważniejsze. To że jej zaufał i zdradził co nieco o swojej przeszłości,
choć nie musiał. Teraz ten sam chłopak leży przed nią, umierając…
Gdy dziewczyna odwróciła się by sięgnąć po bandaż Naruto
złapał ją za rękę. Z zaskoczenia Sakura aż podskoczyła. Chłopak patrzał na nią
swymi błękitnymi oczami w których było widać iskierki wielkiej determinacji…
- Pomóż mi… - Szepnął Naruto w stronę zielonookiej,
następnie próbując wstać. Jego ciało ponownie przeszła wala okropnego bólu i
pieczenia. Bandaże w miejscach gdzie znajdują się żyły i tętnice zaczęły
przeciekać krwią. Jednak niebieskooki był nieustępliwy. Sakura starała się go
uspokoić, jednak on pozostawał niewzruszony na jej prośby, wręcz błagania.
-Sensei… - Powiedział na tyle głośno by każdy go
usłyszał… Każdy zwrócił głowy w jego stronę, prócz Haruno która patrzała w
strone Hatake błagalnym spojrzeniem, jakby chciała prosić go o pomoc by on coś
poradził. Mimo iż nogi odmawiały posłuszeństwa, zaczął kroczyć w stronę
kapitana. Kakashi czuł jak bije od niego wielka determinacja. Gdy stał już
kilka kroków od niego niebieskooki zaczął ponownie mówić… - Musimy tam dotrzeć…
Musimy im pomóc… Panu Tazunie… Mieszkańcom… Sensei! Pros… - Nagle Naruto padł,
omdlony. Na szczęście Hatake złapał go w ostatniej chwili, oszczędzając mu
dodatkowych cierpień. Następnie ułożył go delikatnie na ziemi…
- Sensei proszę… Nie możemy… - Zaczął ponownie Naruto
prosić Kakashiego by dokończyli misje… Jednak ból w klatce piersiowej
utrudniał, wręcz uniemożliwiał chłopakowi mówienie wyrazów, a co dopiero zdań…
On jednak pozostawał nieustępliwy. Chciał pomóc tym ludziom, nie może pozwolić
by Gatō wygrał… Oni potrzebowali tego mostu… Który dla mieszkańców Kraju Fal
był zapewne był czymś więcej niż zwykłym obiektem. Był to droga ku lepszej
przyszłości…
- Kakashi-sensei… Proszę… - Zaczął znowu błagać Hatake,
Uzumaki.
- Leż spokojnie… - Powiedział cicho szaro-włosy do
niebieskookiego. – Sasuke, nie składaj
namiotów… - Nakazał jounin, gdy Uchiha właśnie miał się zabierać za rozbieranie
ów przedmiotów… Chłopak trochę zdenerwowany, postanowił sobie usiąść czekając
na dalsze rozkazy, nic nie mówiąc… Nie do końca tak wyobrażał sobie
przydzielenie do drużyny… Liczył na niezliczoną liczbę treningów, dzięki którym
stanie się silniejszy, by dokonać zemsty… Zemsty na człowieku, który odebrał mu
wszystko… Zemsty na bracie…
- Sakura, pomóż Naruto pójść do własnego namiotu, i zmień
mu opatrunki… Ja z panem Tazuną pójdziemy po drewno i świeże zapasy wody…
Biedzimy musieli przenocować tutaj dzień… Lecz Naruto. – Zwrócił się mężczyzna
do chłopaka. – Ja nie będę narażał twojego zdrowia i życia. Jestem kapitanem
Drużyny7 i ponoszę za was odpowiedzialność. Jeśli ci się nie poprawi… Wracamy.
– Postanowił Hatake. Tak naprawdę to był jego plan od samego początku.
Wiedział, że niemożliwym jest by ktokolwiek mógł wydobrzeć z takich ran, tak
szybko. Jedynie Tsunade, jedna z legendarnych sanninów, która jest najlepszą z
żyjących medic-ninja była by wstanie go wyleczyć. Jednak nikt nie wie gdzie ona
aktualnie przebywa.
- Hai! – Krzyknęła dziewczyna, podchodząc do chłopaka… O
dziwo sam wstał, chwiejnym krokiem, ale sam doszedł do swojego namiotu gdzie
się wygodnie ułożył. Haruno ze zdziwieniem w oczach poszła za nim,
trzymając w rękach apteczkę. Gdy weszła
za nim, usiadła obok niego i rozłożyła jej zawartość. Znajdował się tam
oczywiście bandaż, gaza, kilka tabletek mających na celu zbicie gorączki, w
wypadku jej wystąpienia, płyn do dezynfekcji ran, oraz igłe i nici do ich
zszywania. Nie zwlekając chwili dłużej, zabrała się za zmienianie opatrunków
młodzieńca. Gdzie było to konieczne zszywała rany, a gdzieniegdzie tylko
dezynfekowała. Po wykonaniu wszystkich czynności, podała mu tabletki, aby w
nocy nie gorączkował po czym sama wyszła. Wszyscy nawet się nie zorientowali,
gdy nastał już wieczór, słońce zaczęło zachodzić, ustępując miejsca na
nieboskłonie srebrnemu blasku księżyca, a w tle zaczęła grać kołysanka
świerszczy. Wszyscy, przy jednym ognisku, prócz Uzumakiego zaczeli pałaszować
swoje porcje kolacji. Był to ryż z kawałkiem mięsa z dzika, którego upolował
Kakashi za pomocą swoich technik, oraz zielona herbata.
- Misternie to wymyśliłeś Kakashi-sensei… - Powiedział
Sasuke, nie odrywając oczu od kubka, z gorącym naparem.
- Nie rozumiem… - Powiedziała Sakura, spoglądając
zaintrygowanym wzrokiem na Uchihe.
- Kakashi-sensei wcale nie miał zamiaru kontynuować
misji… Nie chciał denerwować Naruto, gdyż to by było nierozważne w jego i tak
poważnym stanie. Zdenerwowanie mogłoby spowodować nasilenie krwotoku, co by
spowodowało szybką śmierć, nimbyśmy doszli do Konohy, wykrwawiłby się… Mam
racje? – Spytał kruczo włosy spoglądając na jounina, który był pod wrażeniem
rozumowania chłopaka. Ale szybko oprzytomniał. W końcu to Uchiha… Ród, w którym
na świat przyszło wielu geniuszy… Najwidoczniej Sasuke był kolejnym…
- Masz racje Sasuke… To był mój plan od samego początku.
– Potwierdził Hatake. Następnie wstał i skierował się ku pobliskiemu drzewu, na
którym pełnił wartę poprzedniej nocy. – To był ciężki dzień… Wyśpijcie się
dobrze, będę na warcie całą noc…
- Ale… - Chciała zaprotestować zielonooka, jednak Hatake
szybko jej przerwał.
- Nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów… Rozumiemy się? –
Spytał poważnym tonem.
- Hai. – Szepnęła cicho spuszczając głowe i kierując się
do swego namiotu. Po chwili wszyscy, prócz Hatake, zajmowali swoje miejsca w
namiotach i układali się do snu. Tymczasem w namiocie blondyna działa się rzec
nadzwyczajna. Ciało chłopaka było otoczone czerwono-pomarańczową powłoką z
chakry, która wyglądała, jakby wrzała i bulgotała. Jednak wcale nie była gorąca
tak jakby można pomyśleć. Wydzielała jedynie miłe i przyjemne ciepełko…
-‘’Czemu ja muszę się ciągle nim zjamować… ’’- Pomyślał
wielki rudy lis zapieczętowany w chłopaku. Znajdował się on w złotej klatce,
która zupełnie nie pasowała stanem do reszty miejsca. Był to wielki kanał,
zalano do kostek wodą. U góry znajdowały się niezliczone kilometry rur i
przewodów z których nieustannie kapała ciecz. W powietrzu można było wyczuć
zapach stęchlizny. Ogółem mówiąc nie było to przyjemne miejsce. – Co za idiota…
- Szepnął Kyuubi otwierając leniwie jedno ze swoich wielkich i przerażających
ślepi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkie błędy i niedociągnięcia ogromne Gomen.
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo ciekawy.... walka wspaniała, och i w ostatnim momencie pojawił się „wybawiciel” Naruto, biorąc pod uwagę słowa tego wybawiciela, to wcale nie taki bohater, ratuje aby on miał ta przyjemność... ciekawi mnie bardzo ta osoba, mam przypuszczenia, ale.... nawet Sasuke wykazywał chęć pomocy Naruto... och jaki przebiegły Kakashi, ciekawe co zrobi jak rano nie będzie śladu po ranach ;]
i niech moc będzie z Tobą ;]
weny, weny, dużo weny....
Pozdrawiam serdecznie
Super rozdział:D czekam na kolejne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ukyo
Hejka dopiero dziś zaczęłam czytać ten blog ale że już skończyłam wszystkie notki chciałam się zapytać kiedy następne? Ogółem dostrzegłam kilka błędów Ale nic nie znaczących. Notka jak zwykle super xD
OdpowiedzUsuń